Dramatyczna sytuacja na rynku drobiu
Drób stanowi istotną część naszej codziennej diety. Często na obiad decydujemy się przygotować pieczonego kurczaka czy panierowane filety z piersi kurczaka. Naszym głównym motywem jest oczywiście dobry smak, jednak białe chude mięso zawiera niską zawartość tłuszczu, co przekonuje głównie tych na diecie.
Jeśli więc uwielbiasz mieć na swoim talerzu tego typu potrawy, mamy dla ciebie złe wieści. Jak podaje portal money.pl, sytuacja drobiu w Polsce jest katastrofalna, więc jego ceny i możliwość zakupu już niedługo mogą być znacznie zmienione - kurczaki podrożeją i staną się słabo dostępne.
Drób dziesiątkowany jest przez grypę
Od listopada zeszłego roku koszt zakupu mięsa z kurczaka czy indyka zwiększył się o 65 procent. Nie jest to jednak koniec podwyżek - w ciągu następnych tygodni ilość dostępnego na rynku mięsa drobiowego zmniejszy się o jedną trzecią.
W listopadzie 2020 roku cena tuszki kurczaka, czyli całego ptaka, kosztowała około 4 zł. W marcu bieżącego roku za taki sam produkt konsumenci płacili 6,5 zł. Obecnie w całej Polsce panuje grypa ptaków, zwana potocznie "ptasią grypą", którą nic nie jest w stanie powstrzymać.
Nie jesteśmy w stanie zastąpić czymkolwiek innym około 30 proc. spadku uboju - nie ma takich ilości obecnie w Europie, które mogłyby nam pomóc. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, dlatego że został uderzony największy obszar koncentracji żywca, czyli okolice Żuromina i Mławy - tłumaczy dla money.pl Marcin Świąć, prezes SuperDrob.
Na naszym portalu znajduje się wiele innych wiadomości, które mogą zaspokoić twoją ciekawość. Przeczytaj ten artykuł, w którym wyjawiamy efekty picia cytrynowego napoju zaraz po przebudzeniu. W tym tekście wskazujemy która sieć sklepów jest najtańsza w Polsce.
Źródło: Cajarima01, Getty Images
Dla Polski to szczególny cios
Dyrektor Krajowej Rady Drobiarstwa, Dariusz Goszczyński, powiedział dla money.pl, że ponad połowa krajowej produkcji drobiu jest eksportowana - oznacza to, że nie tylko polscy konsumenci stracą sporą część mięsa, lecz znacznie ucierpią również hodowcy, którzy sporą część zysku czerpią ze sprzedaży za granicą.
W połowie kwietnia zeszłego roku było 19 przypadków grypy. Obecnie zanotowane jest już 170 ognisk, a każdego dnia przybywa ich średnio nawet 20. Stada, w których wykryto grypę, muszą zostać wybite i zutylizowane, a duże zagęszczenie ferm sprzyja jedynie transmisji wirusa.
Dominika Sokołowska z Greenpeace twierdzi, że takie rozwiązanie, które wyjątkowo gęsto tłoczy fermy, pokazuje, że współczesny chów przemysłowy jest bardzo złym pomysłem. Jedynym rozwiązaniem jest odejście od takiej hodowli i powrócenie do bardziej ekologicznych sposobów, które nie zagrażają bezpieczeństwu zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Artykuły polecane przez Redakcję Smakoszy:
Źródło: money.pl