Wyszukaj w serwisie
przepisy porady dieta Show-biznes od kuchni produkty kuchnia smakoszy quizy
Smakosze.pl > Produkty > Kupiła mięso z Biedronki, Bosacka nie wytrzymała. "Marketing i manipulacja"
Maciej Jurczyk
Maciej Jurczyk 13.03.2025 16:30

Kupiła mięso z Biedronki, Bosacka nie wytrzymała. "Marketing i manipulacja"

Katarzyna Bosacka i mięso
Fot. Instagram/katarzynabosacka

Katarzyna Bosacka na tropie nieuczciwych producentów żywności. Tym razem zajęła się mięsem, które znajoma dziennikarki zakupiła w jednym ze sklepów Biedronka. Okazuje się, że przez złudzenie optyczne konsumenci są wprowadzani w błąd.

Bosacka zirytowana

Katarzyna Bosacka jest dziennikarką, która od lat zajmuje się sprawdzaniem jakości i składów artykułów spożywczych. Swoje opinie prezentowała na łamach programów telewizyjnych, a obecnie robi to samo, udostępniając krótkie filmy w mediach społecznościowych. W jednym z postów udostępniła film przedstawiający mięso z sieci sklepów Biedronka, który otrzymała od swojej znajomej. 

Ekspertce tym razem nie chodziło o skład produktu, a o to, co znajduje się w opakowaniu, a właściwie o to, co nie znalazło się w opakowaniu. Całe zdarzenie opisała jako zabieg marketingowy, który jej zdaniem ma wprowadzić konsumentów w błąd, co jest jawną manipulacją. 

mieso kotlety.jpg
Fot. Instagram/katarzynabosacka
Takie jajka faszerowane podaję co roku na Wielkanoc. Moja rodzina je uwielbia

Niepełne mięso z Biedronki

Powodem tak mocnych słów ze strony dziennikarki jest to, co zobaczyła na filmie od swojej znajomej. Kobieta prezentuje na nim sznycle z fileta z piersi z indyka od marki Kraina Mięs, czyli marki własnej sieci Biedronka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przed otwarciem w opakowaniu znajdowały się cztery kotlety, a po rozpakowaniu jest ich tylko 3 i pół. Tej połówki wcale nie odgryzł pies lub inny łakomczuch gustujący w surowym mięsie, a rzeźniczy nóż.

Na pierwszy rzut oka przez folię wszystko wyglądało idealnie – 4 piękne plastry. Ale to tylko złudzenie optyczne, mistrzowska iluzja spożywcza – napisała w poście pod filmem Bosacka.

Dalsza część tekstu pod filmem.

Mięso jest tak ułożone, że dla nieświadomego tego zabiegu konsumenta widoczne są cztery, równe kotlety, a w rzeczywistości okazuje się, że sporej części brakuje. Skutkuje to tym, że przygotowanie czterech sznycli na obiad jest niemożliwe, chyba że jeden z domowników nie jest głodny, wtedy najedzą się wszyscy.

kawałek mięsa.jpg
Fot. Instagram/katarzynabosacka

W mięsie ważna jest waga

Niektórzy mogą uznać post Bosackiej za pretensjonalny i nie zgadzać się z jej opinią, bo przecież płaci się za wagę mięsa, a nie za ilość sztuk w opakowaniu. Podobny argument podnosi również sama dziennikarka, ale podkreśla, że takie działanie jest po prostu nieuczciwe wobec klientów, którzy zwracają uwagę na ilość kotletów w opakowaniu.

Oczywiście ten produkt kupujemy na wagę, a nie na sztuki, ale chodzi o złudne wrażenie, jak coś może wyglądać w środku, patrząc tylko na opakowanie – napisała Bosacka.

O ilość lub też wagę mięsa można się spierać, ale spójrzmy też na ten produkt z innej strony. Skoro producent sprzedaje ten artykuł na wagę, dlaczego w opakowaniu nie umieścił czwartego kotleta o takiej samej wadze jak poprzednie trzy? Skoro klient i tak za to mięso zapłaci, a co najważniejsze – dostanie to, czego oczekuje.

W dodatku, przewinienie nie dotyczy tylko i wyłącznie jednego opakowania, ale dwóch. Znajoma dziennikarki kupiła dwie paczki mięsa, a w każdej brakowało po połówce kotleta. Morał, jaki z tej historii płynie jest prosty – w sklepach nie wierz własnym oczom.