Dzięki 1 trikowi nigdy nie przypalisz bigosu. Kolejnego dnia będzie jeszcze pyszniejszy i bardziej aromatyczny
Prawdopodobnie nie ma nic gorszego niż przypalony bigos. Wyjątkowo smutno jest wtedy, kiedy gotuje się dobrych kilka godzin lub, co gorsza, kilka dni, a na samym końcu okazuje się, że na spodzie garnka jest dużo spalenizny. Wiemy jednak co na to poradzić.
Często przypalasz bigos? Wystarczy zrobić 1 rzecz
Danie z kiszonej kapusty i wielu gatunków mięsa jest klasyką polskich kulinariów. Jego geneza jest bardzo prosta - myśliwi potrzebowali potrawy, która nasyci ich po całym dniu polowań i będzie możliwa do wykonania ze składników, które mają pod ręką.
A jak wiadomo, ich fach generuje wiele kilogramów różnego mięsa. Dlatego do kociołka dodawali dużą ilość mięsa z dzika, sarny, zająca i wszelkiego innego mięsiwa, które zostało im z oprawienia zwierzyny. Po dodaniu kiszonej kapusty wychodził im doskonały gulasz, który na przestrzeni lat zmieniał się, aż dzisiaj przybrał formę bigosu.
Niestety, długi czas wymagany do ugotowania dania sprawia, że bardzo łatwo o przypalenie. Kilka minut zbyt wysokiej temperatury i mocne wyparowanie wody jest czynnikami, które z łatwością doprowadzają do przypalenia się dna i zniszczenia smaku całej potrawy.
Największą trudność sprawia odgrzewanie go. Wtedy wiele osób zmuszonych jeść potrawę z posmakiem spalenizny. Choć są ludzie, którzy preferują właśnie taki sposób konsumpcji, jest ich zdecydowanie mniej niż reszty.
Oczywiście można próbować maskować smak spalenizny dodając więcej przypraw czy koncentratu pomidorowego, jednak nigdy nie uda nam się całkowicie się go pozbyć. Co należy zrobić, aby uniknąć tego kłopotu?
Najłatwiej jest po prostu ciągle mieszać. Długa łyżka i silna ręką są jednak podstawą, aby móc przez 10-15 minut ciągle poruszać zawartością garnka. Bigos jest ciężki, więc nawet najsilniejsza kucharka może szybko opaść sił. Istnieje znacznie lepszy sposób.
Co więcej, wcale nie wymaga on naszej pracy. Aby nie przypalić potrawy, przełóż ją do żaroodpornego naczynia, zakryj pokrywką i wstaw do piekarnika nagrzanego do około 150 stopni Celsjusza. Niestety, metoda ta ma jeden mankament.
Jeśli śpieszy nam się na przykład do pracy lub szkoły, bądź goście czekają z burczącymi brzuchami przy stole - możemy się nie wyrobić czekając najpierw na nagrzanie piekarnika, a następnie jedzenia. W takim wypadku pozostaje nam jedynie pierwsza metoda.
Źródło: onet.pl
Zapraszamy również na naszego Instagrama