Klienci notorycznie nie słuchają ostrzeżeń Biedronki. Sieć ma dość
Afera w Biedronce nie ma końca. Klienci nadal nie potrafią się zachować w trakcie zakupów. Chodzi oczywiście o proceder polegający na uszkadzaniu warzyw celem obniżenia ich wagi. Cała awantura zaczęła się od niewinnego kalafiora.
Biedronka nie radzi sobie z klientami
Od maja Biedronka ma poważny problem. Niepokojący trend rozpoczął jeden z jej klientów. Mężczyzna przyłapany został na obrywaniu liści z kalafiora, którego zamierzał zakupić. Miało to zmniejszyć wagę warzywa, a co za tym idzie, również jego cenę.
Od tamtego zdarzenia minęło nieco czasu Niestety do tej pory sklep boryka się z powracającym problemem. Klienci nieprzerwanie obrywają z roślin liście, szypułki i łodygi. Proceder trwa nawet w przypadku przecenionych warzyw.
W partii tego napoju wykryto szkło. Pod żadnym pozorem go nie pij. Wycofują go z rynkuKalafior z Biedronki stał się kością niezgody
W maju na temat Biedronki rozgorzała dyskusja. Okazało się, że jeden z jej klientów oberwał liście z kalafiora. Po odrzuceniu zieleniny, która ważyła ponad 1000 g mężczyzna zaoszczędził na warzywie około 10 złotych. Sieć zwróciła uwagę na to, że podobne zachowanie jest niezgodne z prawem.
Klient nie krył oburzenia na temat ceny kalafiora. Jak sam stwierdził, waga samych bezwartościowych liści dodała 10 złotych do ceny całego warzywa. Biedronka odpowiedziała jednak, że liście stanowią integralną część kalafiora. W dodatku mają chronić go przed nadmierną utratą wilgoci.
W ślad za niesfornym klientem poszli jednak inny robiący zakupy w Biedronce. Nie pomagały prośby i groźby wywieszane przez personel na dziale z warzywami. Niektórzy twierdzili wręcz, że między półkami pojawiły się dodatkowe kamery, mające wyłapywać niecny proceder. Finalnie jednak nie udało się go ukrócić.
Na temat obrywania liści z kalafiora wypowiedział się prawnik.
Oderwanie ogonka od papryki w sklepie, by mniej ważyła, to uszkodzenie cudzej rzeczy, wykroczenie. Przedmiotem oferty jest papryka (taka jaka leży na półce),a nie "owoc papryki". Podobnie kalafior (cały), a nie "kwiat kalafiora" itd.
-pisał na Twitterze Mikołaj Małecki.
Czy te apele coś dały? Przekonajcie się sami.
Sytuacja w Biedronce nie uległa poprawie
Dziennikarze z portalu Interia wybrali się do Biedronki na przeszpiegi. Swoje kroki skierowali w stronę działu z warzywami. Tego dnia nieszczęsny kalafior przeceniony był na 4,99 zł/kg. Niewiele to jednak poprawiło sytuację.
Oczom wysłanników ukazały się skrzynki z kalafiorami. Pełne były one oberwanych z warzyw liści. Klienci znaleźli sposób na oszczędność i jak widać nie zamierzają z niego rezygnować. W końcu jednak ktoś się doigra.
Zachowanie prezentowane przez klientów Biedronki jest niezgodne z prawem. Może być uznane za wykroczenie i działanie na szkodę sklepu. Nie ma znaczenia, gdzie akurat wybierzemy się na zakupy. Uszkodzenie towaru przeznaczonego na sprzedaż jest karalne.
Wedle obowiązującego prawa pracownicy Biedronki mogą wezwać na miejsce policję. Ta z kolei poweźmie odpowiednie kroki celem ukarania delikwenta.
Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny
-stanowi art. 124 Kodeksu wykroczeń [Niszczenie lub uszkadzanie cudzej rzeczy]
Lepiej 2 razy się zastanowić, czy kilka złotych oszczędności warte jest takiego ryzyka.
Początki tej bulwersującej sprawy możecie poznać tutaj. Kolejną ofiarą zachować ludzkich padły oferowane w Biedronce truskawki.
Źrósło: biznes.interia