Tylko u nas. Michel Moran w walentynkowym wywiadzie dla Smakoszy
Michel Moran to postać, której żadnemu smakoszowi przedstawiać nie trzeba. Wieloletni juror kulinarnego show MasterChef oraz MasterChef Junior zaskarbił sobie serca milionów Polaków. Uwielbiamy go nie tylko za profesjonalizm, ale i niebanalne poczucie humoru, które ujawnia nie tylko podczas nagrań do show.
Na swoim koncie ma także uznaną książkę kucharską „Moje smaki” oraz rolę prowadzącego programu „Doradca smaku”. Michel Moran jest także ambasadorem marki Kenwood doskonale wszystkim znanej z produkcji m.in. nowoczesnych, wielofunkcyjnych robotów kuchennych. W specjalnym wywiadzie dla Smakoszy zdradza kulisy przygotowań do Walentynek i idealnego, romantycznego menu. W końcu droga do serca idzie prosto przez żołądek.
Czy przygotowuje Pan kolację walentynkową w domu, a może tego dnia stawia na odpoczynek?
W tym roku nie ma innego wyjścia, skoro restauracje nie działają. Mimo że zawodowo zajmuję się gotowaniem, tego dnia traktuję to jako relaks i odpoczynek.
Czy w domu można przygotować równie wykwintną i romantyczną kolację jak w restauracji?
Ja jestem przekonany, że nawet w sytuacji, gdyby restauracje były rzeczywiście otwarte, jest to możliwe. Kolacja w domu może być na równi elegancka i wykwintna, wystarczą chęci.
Na jakie sprawdzone afrodyzjaki powinniśmy postawić w czasie walentynek?
Myślę, że każdy zna doskonałe właściwości ostryg, którymi zajadał się sam Casanova. Według legend jadał on nawet 50 sztuk dziennie. Świetnym afrodyzjakiem jest także imbir, który ma działanie pobudzające. Nie można zapomnieć także o potrawach lekko pikantnych oraz absolutnej klasyce, czyli czekoladzie. Afrodyzjaków może być naprawdę dużo.
Jaka kuchnia (włoska, francuska, a może zupełnie inna) jest najbardziej odpowiednia na walentynkową kolację?
Moim zdaniem, każda kuchnia jest idealna wręcz na Walentynki. Bardzo istotne jest otoczenie, a nie samo jedzenie. Ładnie zastawiony stół, miła atmosfera mogą sprawić, że nawet bardzo skromna kolacja będzie czymś wyjątkowym. Ostatecznie liczy się całokształt.
Jakie jest najgorsze danie, jakie można podać z takiej okazji?
Nie ma jednego konkretnego dania, czy grupy produktów. Najgorsze co można podać, to danie zwyczajnie zepsute. Przypalona czy przesolona potrawa zawsze będzie do niczego, bez względu na składniki. Warto także skupić się na prezentacji potraw, zwyczajnie brzydkie danie nie będzie zachęcać do świętowania.
Wracając do bardziej ogólnych zagadnień. Nasi czytelnicy bardzo chcieliby wiedzieć, jakie są Pana ulubione dania kuchni polskiej?
Jeśli chodzi o polskie dania, to lubię chyba wszystkie potrawy i chętnie ich próbuję. Wyjątkiem są jedynie buraki - do ich smaku nie jestem w stanie całkowicie się przekonać.
Co sądzi Pan o kontrowersyjnych polskich daniach, takich jak na przykład flaczki?
Flaki akurat uwielbiam i chętnie jem. Mało kto wie, że we Francji także mamy ich odpowiednik. W Normandii podaje się Tripes a la Mode Caen, czyli flaczki z Caen, które bardzo przypominają polską wersję.
Artykuły polecane przez Redakcję Smakoszy: