Wydał 4000 zł, żeby zjeść tę zupę. Wystarczyła mu jedna łyżka. "To jest lura zwykła"
Szymon Nyczke, znany na youtube jako Książulo, zrecenzował zwykłą zupę w niezwykłym miejscu. Choć przeważnie odwiedzamy je nie po to, by się najeść, w cenie, którą zapłacił, spodziewał się solidnego obiadu. Nie dość, że nie miał nawet gdzie usiąść, to sama potrawa pozostawiała wiele do życzenia. Jak zapowiedział w materiale, już więcej tam nie wróci.
Książulo na stadionie
Książulo to youtuber znany z tego, że testuje jedzenie w miejscach, do których nie docierają przeważnie inni recenzenci, skupiający się na restauracjach. Tym razem udał się więc na mecz Polska-Szkocja, by spróbować dania w przestrzeni VIP Stadionu Narodowego. W tym celu kupił dla siebie i swojego operatora Wojka złote bilety po dwa tysiące zł za każdy z nich.
Jak było? Mecz przegraliśmy, a niezbyt zainteresowanym samym piłką nożną youtuberom nie osłodził tego raczej posiłek serwowany podczas gry. Nie było nawet stołów, przy których można by usiąść.
Strzelczyk wziął kapustę kiszoną i zrobił najlepsze kotlety. Mielone i schabowe nie mają do nich startuSiedzę na kaloryferze i jem tłuszcz – powiedział w którymś momencie Szymon Nyczke.
Jedzenie na stadionie narodowym
Na pierwszy ogień (nie licząc paluszków i ciastek przy wejściu na stadion) poszła zupa dyniowa. Ta zaś okazała się rzadka, mało aromatyczna, z ledwo wyczuwalnym posmakiem mleka kokosowego.
Każda, nawet z baru mlecznego średniej półki, będzie lepsza niż to – podsumował Książulo.
Panowie spróbowali też potrawy o długiej i luksusowej nazwie: penne rigato z dyniowym alfredo na roślinnej śmietanie z laskowym orzechem, prażonymi ziarnami kolendry i wegańską prażoną pancettą. Do zjedzenia był także udon z kaczki z jabłkami na żurawinowo winnym sosie z macerowanymi rodzynkami.
Specjalnie to przedłużone, żeby brzmiało to jakoś wykwintnie, a wygląda to jak wygląda – ocenił youtuber.
Jedzenie z bemarów
Influencerzy spróbowali oczywiście o wiele więcej dań. Wszystkie miały długie nazwy, ale łączyło je jeszcze jedno: serwowane były z bemarów, czyli podgrzewaczy gastronomicznych. Z całą pewnością nie licowały z tym, co wyobrażamy sobie jako jedzenie dostępne za te pieniądze.
Nie ma tragedii, oprócz zupy, ale nie czuję się jako VIP – ocenił ostatecznie youtuber.
Czuję się jak na stołówce na jakimś obozie – dodał jego asystent Wojek.
Ostatecznie skończyło się na poczęstunku kabanosów od jednego z dużych producentów, który sponsorował mecz polskiej reprezentacji.
Przeczytaj też o zmianach w sprzedaży karpi na święta i wypróbuj przepis na sałatkę śledziową.