To najtańszy sklep, już nie Biedronka i Lidl. Wielka zmiana, Polacy dalej nie wiedzą
Dziennikarze ekonomicznie regularnie śledzą ceny typowego koszyka produktów w różnych sklepach. Wyniki ich badań czasem zadziwiają, a czasem nie. Teraz palmę pierwszeństwa tracą najbardziej znane dyskonty, co wydaje się dość poważną zmianą.
Biedronka i Lidl już nie najtańsza
Dzisiejszy rynek naszych zakupów zdominowany jest przez dyskonty. Mniejsze, bliższe nam, a przede wszystkim tańsze sklepy wyparły hipermarkety. Sprawiły przy okazji, że na zakupy coraz częściej chodzimy codziennie, zamiast wybierać się po większy prowiant raz na kilka dni.
Ta sytuacja ugruntowała się już kilkanaście lat temu. Od tej pory przywykliśmy, że – w zależności od miesiąca i konkretnego badania – gdzieś na szczycie listy mamy dwa najbardziej znane dyskonty: Biedronkę i Lidla . Te podchwyciły temat jako swój podstawowy argument w kampaniach reklamowych i od dłuższego czasu obserwujemy wojnę cenową między dyskontami.
Auchan na prowadzeniu
Jednak, jak w powiedzeniu, gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta . Nawet nie zwróciliśmy uwagi, że najtaniej nie jest dziś ani w niemieckiej, ani w portugalskiej sieci. Na prowadzenie wyszli Francuzi, a konkretnie – Auchan .
Dalsza część tekstu pod filmem.
Do takiego wniosku doszli badacze z firmy ASM Sales Force Agency, na których powołuje się serwis Next. Według nich, kto w styczniu zrobił przeciętne zakupy spożywcze za kwotę ok. 300 zł, najwięcej oszczędził właśnie tam. Agencja ma coś w rodzaju listy zakupów typowych produktów spożywczych i przemysłowych i regularnie zestawia, ile kosztują one w poszczególnych sieciach.
W styczniu najtaniej nie w Biedronce
Koszyk taki w styczniu kosztował średnio w całej Polsce 312 zł . Jednak w Auchanie średnio zapłacilibyśmy za niego 287 zł. Dopiero na drugim miejscu uplasowała się Biedronka, a tuż za nią – Makro, półhurtownia zaopatrująca małe sklepy i gastronomię. W obu tych sieciach za te same produkty zapłacić trzeba było równo 300 zł, z kilkudziesięcioma groszami różnicy.
Co ciekawe, w tym zestawieniu Lidl nie miał nawet startu do swojej nakrapianej konkurentki. Znalazł się na 9. miejscu, a jego koszyk wyniósł 318 zł. Najdrożej zaś było – werble! – w Dino, gdzie hipotetyczny klient zostawiłby 323 złote.
Zakupy w liczbach
Przyglądając się jeszcze cyferkom, można zauważyć dość ciekawe zależności. Po pierwsze – powyższe ceny dotyczą średnich kosztów ponoszonych w sklepach sieci. Jeśli przyjrzeć się zaś najtańszemu koszykowi w najtańszym pojedynczym sklepie i najdroższemu w najdroższym, za te same produkty można zapłacić gdzieś między 220 a 390 złotych. To 12 proc. różnicy, jakby ktoś dał nam tyle rabatu dosłownie na wszystko.
Druga ciekawa liczba nie dotyczy już pieniędzy , a naszych zachowań. Według innych badań, cytowanych przez „Rzeczpospolitą”, ruch w dyskontach maleje ostatnio (o niecałe 2 proc.), podczas kiedy wyraźnie, bo o 7 proc., rośnie w hipermarketach . Zaś Żabka i jej podobne sklepy typu convenience zyskały nawet ponad 12 proc. klientów. Czyżby wracały czasy dużych zakupów raz w tygodniu i szybkiego wyskakiwania po drobne sprawunki?
Poznaj też przestrogi przed najgorszym smarowidłem do chleba i niezdrowymi gatunkami ryb .