Czy to najgorsza karczma w polskich górach? Ceny kosmiczne, jedzenie poniżej poziomu
Książulo ciągle w górach. Po tym, jak po raz pierwszy w życiu zjadł w restauracji z gwiazdką Michelin, zmienił lokal, by tak rzec, o 180 stopni. Zrecenzował karczmę na stoku w Szczyrku. Restauracja działa w samym centrum kurortu narciarskiego i nie ma praktycznie żadnej konkurencji. Zarządzający nią wykorzystują to w iście paskudny sposób.
Książulo w Szczyrku
Restauracje na stokach to bardzo specyficzne miejsca. Przeważnie obowiązuje w nich samoobsługa i mało kreatywny asortyment dań na każdy gust. Co więcej, narciarze, którzy chcą zrobić sobie przerwę w sporcie, są na nie zwyczajnie skazani, a to rozleniwia restauratorów.
Odkrył to Książulo, który – choć, jak przyznaje, dawno nie jeździł na nartach – trafił do Kuflonki na górnej stacji gondoli w Szczyrku. Lokal ma w Google'u średnią ocenę 3,8 , ale wiele osób już na dole uprzedzało go, że nawet ten wynik jest zawyżony.

Paragon grozy Książula
Hasło „ paragony grozy ” robi co roku w sezonach turystycznych zawrotną karierę. Tym razem rachunek za dwie zupy i trzy dania główne wyniósł youtubera 255 złotych . Warto dodać, że bar jest samoobsługowy.
Ludzi tutaj nie brakuje. Ludzie tutaj jedzą, piją piwko… chyba więcej osób pije piwko – podzielił się Ksiażulo pierwszymi obserwacjami.
Dalsza część tekstu pod filmem.
Od ręki dostał jednak zupy: rosół i kwaśnicę . Kosztowały one, odpowiednio, 20 i 25 złotych – niemałe pieniądze za takie danie z baru.
Rosołek trochę blady, makaronu nie jest dużo, pływa tutaj odrobina marchewki (…) Smakuje po prostu jak taki rosół z kostki (…). Za 20 złotych to rosół powinien być super – ocenił degustator.
Nie lepiej było jeśli chodzi o kwaśnicę. Książulo nie potrafił wskazać dodatku, który odpowiedzialny był za niewłaściwy smak tego góralskiego przysmaku .
To nie smakuje jak normalna domowa zupa. Smakuje jak chemior po prostu – ocenił. – Staram się szukać plusów na siłę, ale te zupy naprawdę są bardzo, bardzo słabe.

Dania w Kuflonce
Chyba jeszcze gorzej było, kiedy na stół wjechały dania główne . Na pierwszy ogień poszła – jak przystało na Beskid Śląski – rolada.
Jeśli myśleliście, że jedliście kiedyś coś suchego, to przyjedźcie tutaj – wystawił Książulo recenzję roladzie z kluskami śląskimi i modrą kapustą.
Danie było jakoby tak suche, że wzbudziło w oceniającym lawinę ironicznych komentarzy. Zauważył, że nie bez powodu cola w restauracji kosztuje 16 złotych – jest dobrem koniecznym, by przełknąć ten obiad. Rolada w zestawie kosztowała go zaś 54 złote.
Tyle samo kosztował burger góralski . Książulo nie dopatrzył się w nim jednak nic góralskiego – kiełbasy czy oscypka. „Ale konsystencja nie odrzuca” – powiedział. Ocenił za to, że bułka jest „skalna”.
Czasami w tych tanich burgerach da się wyczuć taki chamski świński posmak, pochodzący chyba z tego, że burger nie jest wołowy, tylko ma jakąś domieszkę wieprzowiny , co w burgerach nie powinno w ogóle mieć miejsca (…). Ten burger jest do zjedzenia, ale cena jest kosmiczna – ocenił.

„Shejtujcie to miejsce”
Podczas wizyty w restauracji w Szczyrku do youtubera podchodziło wielu turystów po wspólne zdjęcie. Także i oni zgłaszali podobne zastrzeżenia.
A, chciałem powiedzieć, że tu jest megadrogo i zhejtujcie to miejsce. Jest drożej niż we Włoszech – zauważył jeden z przechodniów.
Książulo podkreślił, że wiele osób zgadza się z tą opinią i szczególnie podkreśla , że karczma jest droga i niesmaczna.
Przykre żerowanie na narciarzach, na snowboardzistach, którzy są na górze i którym się nie chce teraz schodzić, odkładać sprzętu i iść do innej karczmy.
Sam Książulo przyznał:
Wiem, że to wygląda jak jakaś nagonka na to miejsce, ale to są moje odczucia – podsumował swoją przygodę z paragonem grozy ze Szczyrku.
Wypróbuj też przepisy na chleb z patelni i zupę z ziemniaków .
