Gdy jeżdżę nad Bałtyk, nie daje się oszukać. Najlepsze smażalnie ryb poznaję po tych detalach

Gdzie jeść nad morzem

W wielu częściach Polski nie mamy zbyt dużej świadomości tego, jakie lokale wybierać. Duża część Polaków rzadko jada poza domem, więc na urlopach idzie za intuicją, której nie wzmacnia nadmiar doświadczenia. Warto jednak posiłkować się kilkoma, w miarę prostymi radami.

Wybierając nadmorski lokal, nie szukajmy takiego, który w ofercie ma pizzę, kebab, kurczaka, smażone ryby i makarony. Lepiej zdecydować się na ściślej wyspecjalizowany. A także na taki, w którym widzimy duży ruch. Na stolik może i czeka się dłużej, ale świadczyć to powinno o tym, że klienci chętnie wracają do tego miejsca. A to oznacza, że stosunek jakości serwowanych ryb do ceny jest zadowalający.

Paragony grozy

A skoro mówimy o pieniądzach : od lat tematem nr 1 w sezonie ogórkowym w Polsce są paragony grozy, czyli listy od czytelników wytykające koszmarnie wysokie ceny serwowanych dań. Niejednego pewnie odstraszyły one od zamówienia albo wprawiły w osłupienie już przy rachunku. Warto więc zwrócić uwagę na kilka rzeczy.

Pierwsza jest taka, że większość ryb zamawiamy według ceny podanej za sto gram gotowego produktu. Upewnijmy się więc, że jest on ważony na naszych oczach i uczciwie przeliczony. Pamiętajmy, że w panierowanej rybie waży też panierka – może więc lepiej wybrać wersję z pieca albo obsmażaną tylko w mące?

Jest też druga sprawa. Eksperci mówią, że dobrze skalkulowany biznes gastronomiczny to taki, w którym cena użytych w restauracji produktów waha się gdzieś między 25 a 35 proc. Oczywiście łatwiej w ten sposób zarobić na frytkach, niż na steku – warto jednak spróbować ocenić, czy podawane w restauracji produkty rzeczywiście uśrednią się do takich kwot. Jeśli tak – może się okazać, że cena jest wysoka, ale uczciwa. Nadmorski biznes jest wymagający, bo sezon trwa tam krótko, a przez wiele miesięcy większość knajpek jest po prostu zamkniętych.

Świeża rybka z Bałtyku

Przyjęło się uważać, że godna uwagina polskim wybrzeżu jest jedynie rybka świeża oraz lokalna, z porannego połowu. Jakie są jednak szanse, że właśnie na taką trafimy? To zależy głównie… od gatunku. Okazuje się bowiem, że bałtycki dorsz – gwiazda nadmorskich patelni – jest objęty mocnymi ograniczeniami połowów. W praktyce można wyławiać go tylko wtedy, kiedy następuje to przy okazji innego, głównego połowu.

A to z kolei oznacza, że szanse na zdobycie świeżego dorsza w niskiej cenie w przeciętnej nadmorskiej restauracji są nikłe, a ten podawany będzie z atlantyckiej mrożonki. Ograniczono też, ze względu na zły stan stad, połowy niektórych śledzi i łososia. Nie oznacza to, że nie da się dostać niektórych ryb – ale prawdopodobieństwo ich upolowania spada. Z powodzeniem można za to trafić na świeżą flądrę.

Szukając lokali weźmy więc poprawkę na te kilka wskazówek. A poza tym – idźmy za nosem. Także tym, który podpowiada, gdzie rzadko wymienia się olej do smażenia.

Przeczytaj też porady dotyczące nawadniania w upały i wypróbuj przepis na zupę gołąbkową .