Ludzie powariowali na punkcie tych rurek z kremem. W to, co zastałam przed cukiernią wciąż trudno mi uwierzyć
Ile czasu można stać w kolejce po rurki z kremem? Okazuje się, że niektórzy są gotowi spędzić w ogonku nawet kilkadziesiąt minut. Na warszawskiej Woli pewien szczególny punkt przeżywa prawdziwe oblężenie. Wszystko zaczęło się od krótkiego filmu w internecie.
Rurki z kremem powróciły do łask
Rurki z kremem na ul. Wolskiej w Warszawie działają od niemal 40 lat . Lokal przeżywał w tym czasie wzloty i upadki . Mimo, że udało się mu przetrwać czasy pandemii, właściciele z miesiąca na miesiąc odnotowywali coraz gorsze obroty . Całą sytuację miał zmienić jeden dzień .
Rurki z kremem są obecne w polskiej kulturze od bardzo dawna . Prosty, ale pyszny deser rozpieszcza już od połowy XVII wieku . Jak miałam okazję się ostatnio przekonać, chętnych na najlepsze rurki do tej pory nie brakuje . Czy przysmak stanął na wysokości zadania? Zdradzam w dalszej części tekstu.
Droga przez mękę po rurki z kremem
Wolski lokal z rurkami od miesięcy borykał się z brakiem klientów . Na pomoc ruszyli jak zwykle internauci. O ciężkiej sytuacji kultowego miejsca poinformowali znanego youtubera, który słynie z testowania rozmaitych knajpek . Mężczyzna odwiedził cukierenkę i tak się zaczęło prawdziwe szaleństwo .
Od momentu wyemitowania filmu na YouTube, po rurki z kremem zaczęły ustawiać się kolejki chętnych . W końcu i ja postanowiłam sprawdzić, o co w tym wszystkim chodzi . Okazało się jednak, że zdobycie rurek jest dużo trudniejsze, niż mogłoby się wydawać . Sporo czasu minęło, zanim udało mi się ich spróbować.
Rurki z kremem na ul. Wolskiej otwarte są w tygodnie od 10 do 19 . Dwukrotnie jednak, kiedy byłam na miejscu kilka minut po 16, pocałowałam przysłowiową klamkę . Rurki sprzedają się tak szybko, że właściciele zmuszeni są zamykać lokal przed czasem . Uparłam się jednak, że w końcu musze ich skosztować .
Ostatnią deską ratunku było pojechanie po rurki z kremem w sobotę rano . Lokal działa w tym dniu w godzinach 10-14, a ja byłam tam chwilkę po 11. Mimo wczesnej pory i niesprzyjającej pogody przed drzwiami maleńkiego punktu czekał już sznureczek chętnych . Wkrótce miałam się dowiedzieć, czy prosty deser wart jest tego całego zachodu.
O staniu w kolejce i czynniku ludzkim
Kiedy stanęłam na końcu kolejki, nie wydawała się ona długa . Całość posuwała się jednak do przodu zdecydowanie powoli . W końcu kiedy ktoś odstał już swoje, zamawiał nie jedną rurkę, a kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt. Z pewnością wpływało to na szybkość obsługi.
Mimo, że było zimno i padał deszcz, chętnych na słodki przysmak nie brakowało . Mało tego, sznureczek zdawał się sukcesywnie powiększać. Stali wszyscy, od kilkuletnich dzieci z rodzicami, po osoby starsze . W końcu po godzinie marźnięcia i moknięcia udało mi się dotrzeć do kasy i złożyć zamówienie.
Lokal z rurkami w środku jest naprawdę malutki . Wygląda też tak, jakby od tych 40 lat pozostawał w niezmienionej formie . Prowadzi go przesympatyczna rodzina, z którą aż miło uciąć sobie krótką pogawędkę w czasie, gdy rurki są nabijane śmietaną. Udało mi się dowiedzieć co nieco o ostatnim fenomenie tej prostej cukierenki .
Wie pani, od dwóch tygodni mamy tu taki ruch
-odpowiada właścicielka na moje pytanie o to, jak idzie ostatnio w interesie.
Najgorsze jest to, że nie starcza nam rurek dla wszystkich.
-kontynuuje.
Zdarza się, że jak dla kogoś zabraknie, to potem idzie i obsmaruje nas w internecie, a przecież ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie czasochłonne jest zrobienie takich rurek. Działamy na pełnych obrotach, więcej w ciągu dnia zrobić nie możemy.
-tłumaczy fakt zamykania punktu przed czasem.
W międzyczasie rurki nabijane są śmietaną i pakowane do pudełka . Zamawiam 10 sztuk, do tego jedną do ręki na miejscu . Każda rurka kosztuje 4,50 zł i po chwili mam się przekonać, że jest absolutnie warta swojej ceny . Wiem też, że rurek dostępnych do sprzedaży zostało już tylko 400, co wystarczy na ok. godziny otwarcia lokalu .
Córka właścicielki zostaje wysłana z misją specjalną . Ma uprzedzić wciąż rosnącą kolejkę, że rurek niestety dla wszystkich nie będzie i muszą próbować ponownie innego dnia . Ja zaś zajadam się swoim z trudem zdobytym przysmakiem , resztę niosąc w pakunku w stronę domu. Poniżej dowiecie się, co wyniknęło z tej całej ekspedycji.
Rurki z kremem na Wolskiej to coś więcej, niż przeżycie kulinarne
Zacznę od ocenienia smaku rurek z kremem . Mogę powiedzieć jedno, są przepyszne. Ciasto jest delikatne i kruchutkie, a wypełniający je krem idealny- ani mdły, ani przesadnie słodki . Nie przesadzę jeśli powiem, że to najlepsze rurki z kremem, jakie jadłam w życiu .
Drugim ogromnym plusem jest wspaniała obsługa . Matka z córką uwijają się jak mogą, karmiąc rurkami dziesiątki chętnych . Równocześnie pozostają uśmiechnięte, ciepłe i skore do krótkiej pogawędki . Jeśli macie jakieś pytania odnośnie rurek, z pewnością z chęcią podzielą się swoją wiedzą .
Trzecim punktem wyprawy, którego nie sposób pominąć, jest aspekt społeczny całej tej przygody . Krótkie pogawędki w kolejce i uczucie brania udziału w czymś dużym to coś, co trzeba zwyczajnie przeżyć, czekając na słodką nagrodę . Mam nadzieję, że popularność rurek z ul. Wolskiej będzie trwała tak długo, jak lokal będzie funkcjonował . Jeśli będziecie kiedyś w okolicy, koniecznie ustawcie się w kolejce po uwielbiany przysmak. Tutaj sprawdzicie, od czego zaczęło się rurkowe szaleństwo . Wiemy, jak możesz zrobić pyszne rurki w swojej kuchni .