Te obrazy z bazaru wstrząsną każdym żołądkiem. Chętnych na taką żywność jednak nie brakuje
Bazar Olimpia, działający w Warszawie, od lat wzbudza niemałe kontrowersje. Zastrzeżenia są zarówno do warunków handlowych, jak i samego asortymentu. W ostatnią niedzielę odwiedziliśmy targowisko by przekonać się, ile prawdy tkwi w sensacyjnych doniesieniach na temat tego miejsca. To, co zobaczyliśmy, odjęło nam mowę.
Bazar Olimpia funkcjonuje od lat
Co niedzielę na warszawskiej Woli działa wielki bazar. Można tam kupić niemal wszystko, co potrzebne jest w gospodarstwie domowym. Ogromną część oferowanego asortymentu stanowią artykuły spożywcze. Warunki sprzedaży niektórych z nich wołają o pomstę do nieba.
Bazar Olimpia funkcjonuje na terenie należącym do klubu sportowego. W tygodniu odbywają się tam treningi piłkarskie. Jednak w każdą niedzielę z samego rana na placu zjawiają się liczni straganiarze, wystawiający swoje towary. Sprawdziliśmy co i w jakich warunkach jest tam sprzedawane.
Nieciekawa reputacja bazaru Olimpia
Bazar na Olimpii działa w każdą niedzielę . Pierwsi sprzedawcy zjawiają się nawet o 4 nad ranem . Do 15 po targowisku nie ma śladu, poza walającymi się wszędzie śmieciami . Między tymi godzinami przez Olimpię przewijają się tłumy .
Nie tak dawno temu bazar ponownie był bohaterem niemałego skandalu . Jeden ze sprzedających handlował tam trującymi grzybami. Sprawa została nagłośniona w mediach, interweniował także Sanepid . Podczas naszej wizyty po grzybach nie było śladu .
Oferowany asortyment jest bardzo szeroki . My z oczywistych względów skupiliśmy się na artykułach spożywczych . Jednego Olimpii odmówić nie można- wybór jest przeogromny . Duża konkurencja sprzyja korzystnym cenom.
Na Olimpii znajdziemy niezliczoną ilość stoisk oferującą wędliny oraz nabiał . Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie warunki panujące na targowisku . Brak prądu, a przez to brak odpowiedniego chłodzenia, nie sprzyja długiemu zachowaniu świeżości przez produkty. Przy ciepłej słonecznej pogodzie aż skóra cierpnie na takie widoki .
Nie wszystkie stanowiska wyglądają równie źle . Część ze sprzedających stara się jak może, wystawiając swój towar na stolikach, obłożony wkładami chłodzącymi . Przy aktualnych warunkach atmosferycznych takie rozwiązanie dalekie jest jednak od ideału . Nie zauważa tego jednak wianuszek chętnych, którzy wybrali się na niedzielne zakupy .
Na targu panuje przyjazna atmosfera . Słychać rozmowy, targowania, nie brak też ofert degustacji. W pewnym momencie jeden ze sprzedawców częstuje nas plasterkiem sało, czyli litewskiej wersji słoniny, która leży na blacie owinięta jedynie folią . Przez kilkanaście następnych minut nie opuszcza mnie myśl, czy ten przejaw gościnności przypłacę bólem brzucha .
Sery, jajka i produkty garmażeryjne- wszystko to leży wystawione na promienie słoneczne . Po frykasy ustawia się jednak ogonek chętnych. Myślimy, że głównym czynnikiem, który za to odpowiada, jest atrakcyjna cena . Produkty, przynajmniej te, które bierzemy do rąk, mają na szczęście wciąż ważny termin do spożycia .
Fatalne warunki sprzedaży wędlin na bazarze Olimpia
Od pewnego czasu na bazarze dostępny jest spory asortyment wszelkiego rodzaju suszonych ryb . Te leżą zwyczajnie na stolikach, wystawione na słońce i kurz wzbijany spod setek stóp . Rybne specjały do tanich wcale nie należą, kosztując nawet pod 100 zł/kg . Na nie także mimo wszystko znajdują się chętni .
Nasze największe zastrzeżenia budzą stoiska z wędlinami . To, że warunki chłodnicze są niewystarczające, widać gołym okiem . Podejrzenia wzbudza też brak cen za wystawione wyroby . Te poznajemy dopiero po bezpośrednim zapytaniu .
Ceny sprzedawanych szynek i kiełbas są nieco niższe, niż w sklepach, ale wcale nie rażąco . Na kilogramie można zaoszczędzić do 10 złotych, zależnie od produktu . Sposób ekspozycji pozostawia zaś wiele do życzenia . Niepodłączone lodówki z luźno wiszącymi wtyczkami to na tym bazarze norma .
Nie wszyscy mają nawet odpowiednie warunki do wystawienia swoich dóbr . Zamiast szyby i lady chłodniczej, dysponują jedynie prowizorką zrobioną z folii spożywczej . Wbrew pozorom widok tak urządzonych stoisk wcale do rzadki nie należy . Panujący przy nich ruch przeczy zdrowemu rozsądkowi .
Podczas wizyty na bazarze nie napotykamy stoisk oferujących surowe mięso . Całe szczęście, bo jeszcze niedawno i ono było powszechnie oferowane na Olimpii . O ile dobrze wysuszona kiełbasa ma minimalne szanse w starciu ze słońcem i temperaturą, tak sprzedawane w podobnych warunkach mięso stanowi istną bombę biologiczną . Nie wiemy jednak, czy to efekt braku popytu, czy też działania odpowiednich służb.
Olimpia sprawia wrażenie, jakby czas się na niej zatrzymał . Ilość odwiedzających zaś powoduje, że ciężko się po niej sprawnie poruszać. Bazar jest na pewno ciekawostką, którą warto zobaczyć na własne oczy, gdy nadarzy się taka okazja . Część jej asortymentu omijalibyśmy jednak szerokim łukiem . Sprzedający potrafią perfidnie oszukiwać na wadze produktów . Tradycyjne sklepy mięsne także maja swoje nieczyste praktyki .