Kontrola mięsa w sklepach w całej Polsce. Wyniki szokują
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) przeprowadziła kontrolę mięsa. Inspektorzy wzięli pod lupę wieprzowinę sprzedawaną w marketach. Niestety, kontrola nie wypadła pomyślnie. W wielu produktach wykryto nieprawidłowości.
Mięso w sklepach pod kontrolą
Przeciętny Polak rocznie zjada 45 kg wieprzowiny, 1,8 kg wołowiny i ponad 26 kg mięsa drobiowego. Tak wyglądają dane statystyczne z 2024 roku. Mięso jemy najczęściej na obiad , ale i na śniadanie i kolację . Niedawno zostały przeprowadzone kontrole mięsa na terenie całego kraju.
Według danych udostępnionych przez IJHARS kontrolę mięsa przeprowadzono wśród 164 partii. Ich łączna waga wynosiła aż 2,2 tony. Najwięcej nieprawidłowości wykryto wśród mięsa, które było sprzedawane bez opakowania. Inspekcja skupiła się przede wszystkim na zweryfikowaniu informacji podanych na etykietach.
Na skutek tego stwierdzono liczne nieprawidłowości i okazuje się, że dotyczą one co 10 partii. Głównym zarzutem kontrolerów było podanie niewłaściwych informacji dotyczących pochodzenia mięsa . Przez nieuczciwe działanie konsumenci byli wprowadzani w błąd. IJHARS podjęła działania administracyjne w celu ukarania handlowców.

Mięso w sklepach ze sfałszowaną etykietą
W wyniku kontroli mięsa okazało się, że produkty, które oznaczono jako polskie, a więc w założeniu pochodzące od krajowych producentów, wcale od nich nie pochodziły. Wyjaśnień w tej sprawie udzielił Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, dr Przemysław Rzodkiewicz.
Na mięsie powinna znajdować się informacja o kraju chowu oraz o kraju, w którym ubito zwierzę. Najpoważniejszymi stwierdzonymi nieprawidłowościami było zafałszowanie informacji co do kraju pochodzenia mięsa – mówił w rozmowie z PAP Rzodkiewicz.
Dalsza część tekstu pod filmem.
Z wypowiedzi Rzodkiewicza wynika, że handlowcy wprowadzili klientów w błąd. Rodzi się więc pytanie, skąd tak naprawdę pochodziło mięso? Odpowiedź na nie znaleźli sami inspektorzy. Mięso ze sklepów oznaczone jako polskie pochodziło z Niemiec, Belgii i Holandii. Jednak te informacje na etykiecie się nie znalazły. Takie działanie skutkuje tym, że naruszone obowiązujące przepisy dotyczące dokładnego opisania mięsa.

Inspekcja mięsa. Będą kary
Po wykryciu wspomnianych nieprawidłowości inspektorzy podjęli odpowiednie działanie administracyjne. Ich celem jest ukaranie osób, które wprowadziły do obrotu mięso ze sfałszowaną etykietą. Na sprawców zostaną nałożone kary pieniężne.
Nieprawidłowe oznakowanie krajem pochodzenia wprowadza konsumenta w błąd i jest zafałszowaniem żywności. Handlowcom naruszającym interesy konsumenta grozi w tym przypadku kara finansowa w wysokości od 1 tys. zł do 10 proc. rocznego przychodu – doprecyzowywał dr Przemysław Rzodkiewicz.
IJHARS przypomina także, aby zawsze sprawdzać etykiety mięsa. Jeżeli nie umieszczono tam informacji o pochodzeniu mięsa, nie powinno się go kupować. Inspekcja podkreśla także, że nawet sklepy, które sprzedają mięso bez opakowania, również są zobowiązane do przestrzegania przepisów. Powinni umieszczać grafikę flagi kraju, z którego ten produkt pochodzi.
Sprawdź także, jaki olej wskazała Bosacka jako ten najlepszy oraz dowiedz się, c o zdenerwowało Magdę Gessler podczas „Kuchennych Rewolucji” .
