Całe życie przepłacałam za zakupy. Tak wyciągają z nas pieniądze, więcej nie dam się nabrać
Podczas wczorajszych zakupów wpadłam w osłupienie. Okazuje się, że całe życie dawałam się mamić sztuczkom producentów żywności. Za pięknymi opakowaniami i wielkimi kampaniami reklamowymi wcale nie stoi wysoka jakość, a jedynie wysoka cena. Zaraz obok pod niepozornymi etykietami kryją się tańsze, a nierzadko i lepsze odpowiedniki
Tak dajemy się oszukać na zakupach
Jak często robicie zakupy? Zależnie od potrzeb może być to nawet po kilka razy w tygodniu. Jeśli podczas każdej wizyty w sklepie niepotrzebnie przepłacimy po nawet kilka złotych, w skali miesiąca uzbiera się z tego konkretna sumka. Cały ten zysk idzie do kieszeni producentów żywności.
Wczoraj wybrałam się po niewielkie sprawunki. W planach miałam nabycie kilku prostych produktów spożywczych. Jak zwykle odruchowo sięgnęłam po kolorowe opakowanie znanego producenta, jednak coś mnie tknęło i porównałam je z dużo tańszą marką własną hipermarketu. Wnioski wprawiły mnie w niemałe zdziwienie.
Wsyp mąkę na wrzącą wodę, efekt końcowy cię zamuruje. Bliscy będą się zajadaćZakupy? Wybierajmy głową, nie oczami
Podczas zakupów postanowiłam zrobić mały eksperyment. Do koszyka włożyłam produkty, które doskonale kojarzę z reklam oraz najtańsze dostępne odpowiedniki, oznaczone marką hipermarketu Auchan. Cenę i skład mogłam porównać jeszcze w sklepie, zależało mi jednak także na doznaniach smakowych. Jeszcze nie wiedziałam, że w domu czeka mnie niemała niespodzianka.
Na mój test wybrałam produkty, które często widuję w koszykach innych ludzi. Sięgnęłam więc po parówki, ser żółty, masło oraz śmietanę 18%. Różnica w cenach przy niektórych parach była znikoma, przy innych zaś powalająca. Nie mogłam się doczekać ich porównania w kuchni.
Gdy już dotarłam do domu, zbliżała się pora kolacji. Stwierdziłam więc, że użyję do niej wyrobów, które przyniosłam ze sklepu. Ugotowałam parówki, jako dodatek wybrałam kajzerkę z masłem oraz serem żółtym. Tym sposobem w jednym posiłku mogłam sprawdzić prawie wszystkie zakupione przez siebie specjały.
Przygotowania rozpoczęłam od oględzin parówek. Czy wiecie, że reklamowane i zachwalane Berlinki mają bardzo porównywalny skład do oferowanych przez Auchan parówek „z kciukiem"? Całe szczęście na podobnym poziomie stoi również cena, więc w tym przypadku nie przepłacamy. Jak jednak widać na tym przykładzie, znane logo nie oznacza wcale wyższej jakości.
Składy sera żółtego z Auchan oraz tego firmy Hochland są praktycznie nie do odróżnienia. Gołym okiem widać za to przepaść w cenie. Opakowanie produktu uznanej marki kosztuje o ponad 2 złote więcej, niż tego bez ładnego logo. W skali kilograma przepłacamy więc niemal o 20 złotych.
Składy masła i śmietany są po prostu identyczne. Znani producenci są jednak zauważalnie drożsi. Jednorazowe wydanie kilkudziesięciu groszy więcej może nie robić wrażenia, ale gdy zbierzemy to do kupy, kwota robi wrażenie. Co jednak ze smakiem poszczególnych pozycji w moim menu?
Smak parówek był niemal nie do odróżnienia, z delikatną przewagą słodkości w stronę Berlinek. Ser i masło w ślepym teście niejednego wprawiłyby w konsternację. Największą różnicę wyczułam w śmietanie, ta oferowana przez Auchan była bowiem zauważalnie bardziej kwaśna, niż śmietana marki Zott. Tu jednak wchodzą w grę raczej osobiste preferencje smakowe, niż faktyczna przewaga jednego produktu nad drugim.
Zestaw zakupów znanych marek w ładnych opakowaniach kosztował mnie 19,94 złote. Produkty „z kciukiem" wyszły o niemal 4 złote taniej. W takiej skali różnica jest zauważalna, a co dopiero mówić o całym miesiącu podobnych oszczędności. Od teraz na pewno będę robić swoje sprawunki bardziej świadomie rozważnie.
Te różnice zaskoczyły mnie podczas zakupów
Swojego porównania nie zakończyłam na włożeniu produktów do koszyka. Przechadzając się między półkami zerknęłam też na inne pary analogicznych wyrobów. Zawsze porównywalna jakość i pojemność była znacznie droższa w przypadku znanej marki, niż etykiety z Auchan. Pytanie brzmi, czy chcemy dopłacać za wygląd opakowania?
Pasztet znanej firmy Profi kosztował 2,58 złote. Ten marki własnej - jedynie 1,47 złotych. Różnica w cenie za kilogram wyniosła prawie 9 złotych. Skład obu pasztetów, co typowe dla takiego wyrobu, pozostawiał równie dużo do życzenia.
Fasola, groszek czy przecier pomidorowy- na każdym ładnym opakowaniu tracimy nawet po kilka złotych. Ceny przeliczone na litry czy kilogramy powalają jeszcze bardziej. Kiedy produkt trafi do garnka czy na talerz, nikt nie będzie wiedział, jaką etykietkę nosił na sobie wcześniej. Czy wobec tego warto tracić pieniądze?
Największą przebitkę znalazłam chyba na przyprawach. Te w opakowaniach marki własnej kosztują ok. 1 złotych za opakowanie, zależnie od rodzaju. Przyprawy markowe mają cenę w ok. 2 złotych. To praktycznie dwukrotna różnica, wynikająca jedynie z nazwy, którą można przeczytać na torebce. Ja już nie zamierzam łapać się na takie sztuczki.
Ostatnia wizyta w hipermarkecie z pewnością otworzyła mi oczy. Od teraz będę uważniej studiować etykiety i patrzeć na listę składników. Jeśli mam możliwość zostawienia kilku złotych w kieszeni, mam zamiar z niej skorzystać. A jakich marek wyroby Wy najczęściej wybieracie na zakupach?