Nie wylewaj wody po gotowaniu makaronu. Odpowiednio użyta jest na wagę złota
Makaron jest produktem, który często gości na naszych stołach. Najpierw go gotujemy i od razu pojawia się pytanie. Co zrobić z wodą po gotowaniu makaronu? Przyda się w naszym domu i sprawi, że dosłownie będzie kwitnąco.
Makaron nie tylko w kuchni
Makaron gotujemy na obiad, dodajemy do sałatek i zapiekanek. Ważne, by najpierw odpowiednio go ugotować . Dzięki temu wzbogaci smak wielu dań lub sam będzie wartościową potrawą. Co zrobić z wodą po gotowaniu makaronu?
Przeważnie wylewamy ją do zlewu. Jednak nie musimy tego robić. Woda po gotowaniu makaronu przyda się do pielęgnacji roślin . Płyn jest bogaty w potas, fosfor i azot. Taka woda doskonale wpłynie na bujny wzrost roślin. Jednak musimy pamiętać o jednym.
Tylko takiej wody użyj do podlewania kwiatów
Koniecznie musimy pamiętać o tym, by woda nie była wcześniej solona. Tylko takiej możemy użyć do podlewania roślin . Jak zastosować wodę po gotowaniu makaronu do pielęgnacji roślin? Wodę należy zostawić do całkowitego wystygnięcia . Hodowcy kwiatów podpowiadają, by taka woda postała 24 godziny.
W międzyczasie może wydzielać mało przyjemny zapach. Nie trzeba się tym przejmować, bo nadal jest zdatna do podlewania kwiatów. Wodę po gotowaniu makaronu można używać 2 razy w tygodniu do podlewania kwiatów. W jaki sposób jej użyć? To bardzo proste.
Sposób na piękne rośliny w domu
Wodę po gotowaniu makaronu można bezpośrednio wlać do korzeni kwiatów. Po 10 minutach powinna wsiąknąć. Można też taką wodą zraszać ziemię . Warto wlać ją do butelki z atomizerem i zmieszać ją z odstaną wodą w proporcjach 1:1.
Nie tylko woda po gotowaniu makaronu jest wartościowa. Dobra do podlewania kwiatów jest też woda po gotowaniu buraków i ziemniaków . Taka woda dobrze działa na korzenie, a rośliny będą szybciej rosły. Będą też bujne i zdrowe. Dlatego warto wykorzystać wodę po gotowaniu makaronu do podlewania kwiatów. Pisaliśmy, jak ugotować krupnik na żołądkach drobiowych. Polecaliśmy przepis na pyszne naleśniki na słodko.
Źródło: kobieta.interia.pl