Kupił rybę w smażalni i położył na wadze. Gdy to zobaczył, od razu wrócił do sprzedawcy
Dymitr Błaszczak z kanału Sprawdzam Jak wybrał się nad polskie morze i sprawdził smażalnie. Czy zakupiona ryba faktycznie waży tyle, ile pokazała waga przy kasie? Właśnie to sprawdził dla nas youtuber.
Sprawdzam Jak odwiedził smażalnie
Prowadzący znany na YouTubie kanał Sprawdzam Jak odwiedził Kołobrzeg i udał się na zakupy do smażalni. Wiadomo przecież, że pobyt nad morzem musi skończyć się rybą na obiad. Dymitr Błaszczak wziął jednak ze sobą nietypowy przedmioty. Chodzi o wagę.
W materiale na kanale mówił, że słyszał, że smażalnie manipulują wagą, przez co klienci płacą wyższą kwotę za mniejszą ilość produktu. Jak wypadały kołobrzeskie smażenie? Czytaj dalej, a o wszystkim się dowiesz.
Pokrój śliwki, wrzuć na patelnię i zalej tą masą. Ostatnio to moje ulubione ciastoRyba to nie problem
Pierwszą smażalnią, która odwiedził youtuber była restauracja My Fish, który oprócz dań sprzedaj także rybę na wagę. Błaszczak zakupił 270 gramów ryby za 50 złotych. Po zważeniu okazało się, że ryba waży 262 gramy i mieści się w granicach tolerancji błędu.
Drugim lokalem okazała się Smażalnia ryb u Rybickiego. Przeprowadzający zakupił tam dorsza o wadze 280 gramów w cenie 49 złotych i 60 groszy. W tym wypadku waga wskazała 268 gramów.
Trzecią smażalnią, do której wybrał się twórca internetowy była restauracja Pirania. Tam również zakupił dorsza, ale o wadze 236 gramów w cenie 42 złote i 48 groszy. Przy trzecim pomiarze Błaszczak nie krył zdziwienia. Ryba ważyła 216 gramów, czyli o 20 gramów mniej niż na paragonie. YouTuber granicę tolerancji błędu wyznaczył na 15 gram.
Smażalnia oszukuje
Na ostatnią smażalnię youtuber wybrał lokal o nazwie Mola Ryby. Ta restauracja okazała się najdroższa. 280 gramów ryby kosztowała 52 złote i 64 groszy. Po ułożeniu jej na wadze Dymitr Błaszczak zamarł. Liczydło wagi wskazało 208 gramów ryby. To sporo za mało, więc podjął decyzję, że wróci do lokalu i wyjaśni zaistniałą sytuację. Smażalnia oszukała youtubera na 13 złotych i 63 grosze.
Na miejscu pracownik lokalu wezwał szefa, który pojawił się na miejscu i chciał, aby prowadzący kanał zaprzestał nagrywania. Właściciel próbował zrzucić odpowiedzialność na obsługę, która zważyła rybę z cytryną i stąd taka różnica. Ryba bez cytryny i pomarańczy ważyła 215 gramów. Właściciel zapewnił, że nie oszukuje, a youtuberowi zwrócił 20 złotych. Na końcu podsumował, że wierzy właścicielowi i doszło do nieporozumienia. A przynajmniej takie zapewnienia padły. A co ty sądzisz o wadze ryb ze smażalni?