Jest urodzaj, ale nie ma kto zbierać. Pracowników szukają nawet w Azji
Zbiory truskawek stoją pod znakiem zapytania. Mimo urodzaju owoców, brak jest rąk do ich zbierania. Plantatorzy w desperacji szukają pracowników sezonowych w coraz bardziej odległych zakątkach świata. Być może polskie truskawki będą zbierać mieszkańcy Azji czy Afryki.
Brak pracowników sezonowych to poważny problem
Pogoda sprzyja uprawie truskawek. Owoców obrodziło więcej, niż rok temu o tej samej porze. Możemy szykować się na istny zalew truskawek, jest jednak pewien problem. Brak jest chętnych pracowników sezonowych do ich zbierania.
Wielu producentów zmaga się z nie lada kłopotem. Ich owoce gniją na krzakach, bo nie ma kto ich zerwać na czas. Pozyskanie pracownika sezonowego zza granicy nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Winne temu są kwestie proceduralne oraz trwająca wojna na Ukrainie.
Chłodnik to najlepsza zupa na upał. Wersja Bosackiej jest nadzwyczaj prostaPracownicy sezonowi nie garną się do zbioru truskawek
Sezonowe zbieranie truskawek to nie bułka z masłem. Praca jest fizyczna i potrafi dać w kość. Wielogodzinne przebywanie w niewygodnej pozycji, często na pełnym słońcu, nie przysparza chętnych do tego zajęcia. Nie pomagają także niezbyt atrakcyjne stawki.
Pracownicy sezonowi - niewykwalifikowani są potrzebni producentom owoców miękkich, takich jak truskawki czy maliny. Na porządzenie dużych przestrzeni zbioru potrzebna jest cała masa osób. Jak podaje portal Rzeczpospolita, z roku na rok ludzi do pracy jest coraz mniej. Większość Polaków wybiera pewną i łatwiejsza pracę stałą.
Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych tłumaczy w rozmowie z Rzeczpospolitą, dlaczego problemem są oferowane pieniądze.
Nie w tym problem, że ludzie nie chcą przyjeżdżać, tylko w tym, że rolników nie stać na to, by zapłacić pracownikom odpowiednie stawki
-wyjaśnia problem.
zbiory są dużym „żywym” kosztem, ale grubość portfela do wypłaty wynagrodzeń zależy od tego, ile producenci owoców dostaną za nie w skupach. A ostatnio za truskawki rynek potrafi płacić w hurcie tylko 3 zł
-kontynuuje.
Przy zbiorze truskawek pracownikowi sezonowemu oferowana jest płaca na akord- za łubiankę lub kilogram, lub stawka godzinowa. Te niestety nie należą do wysokich. Za miesiąc pracy sprawny zbieracz jest w stanie zarobić 2,5-3 tys. złotych netto plus zakwaterowanie. Przy obecnej inflacji kwota nie powala.
W Polsce coraz mniej jest chętnych krajanów do pracy przy rolnictwie. Producenci szukają więc innych rozwiązań. Na chwilę obecną wyczerpują się także możliwości zatrudniania obcokrajowców. To wszystko może spowodować, że owoce na rynku będą droższe, niż w latach poprzednich, gdyż wzrośnie cena ich wyprodukowania.
Czy pracownicy sezonowy zza granicy są ratunkiem dla polskich truskawek?
Do tej pory wielu pracowników sezonowych przybywało do nas w Ukrainy. Ten trend jednak zakończył się, kiedy wybuchła tam wojna. Młodzi mężczyźni, którzy przyjeżdżali na zarobek, zostali w swoim kraju wypełniać patriotyczny obowiązek.
Po wybuchu wojny w Ukrainie odczuliśmy ogromny brak rąk do pracy
-mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Andrzej Gajowiczek, prezes Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw.
Dodaje, że mogą liczyć jedynie na zatrudnienie ukraińskich kobiet. Mężczyźni zniknęli z rynku pracy rok temu. Zresztą nawet w lepszych czasach szybko rezygnowali z robienia w owocach.
Dziś branża sprowadza ludzi z Gruzji, z Azji, Ameryki Południowej, z całego świata
-kontynuuje wypowiedź.
Polska w tej chwili jest potęgą w przetwórstwie owoców, w produkcji drobiu. Ale potrzebna jest ogromna ilość rąk do pracy, bo np. w produkcji owoców nie ma jeszcze automatów do zbioru owoców
-tłumaczy dalej.
W poprzednich latach część wytwórców sprowadzała ludzi do pracy nawet z odległych Filipin. Nie zawsze jest to jednak takie proste.
Wielu pracowników sezonowych potrzebuje stosownych pozwoleń. Za przykład może posłużyć specjalna wiza, wymagana od obywateli Nepalu. W zeszłym roku na ponad 500 złożonych wniosków pozytywnie rozpatrzono tylko kilka.
Oczekujemy, że nastąpi zmiana podejścia rządu do pracowników z bardziej odległych krajów
-mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Czy uda się zebrać wszystkie truskawki z polskich upraw? Jak widać problem jest bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać. Bez zdecydowanych działań ze strony rządu rolnikom pozostanie liczyć ogromne straty. Te zaś przełożą się na cenę owoców dla nas- konsumentów. Ceny owoców za zachodnią granicą mogą być zaskakujące. Czy pyszne polskie pomidory są już dostępne na rynku?
Źródło: rp.pl, money