Chaos w australijskich sklepach, pustoszeją półki
Najbardziej zaludniony australijski stan został objęty dwutygodniowym lockdownem. Mieszkańcy Nowej Południowej Walii tłumnie ruszyli na zakupy. Nie trzeba było długo czekać, by półki sklepowe zaczęły świecić pustkami. Każdy chciał zrobić zapasy, zanim obostrzenia wejdą w życie.
Na początku pandemii niemal we wszystkich sklepach mogliśmy napotkać się na puste półki sklepowe. Taki widok aktualnie nie jest najczęstszy. Ostatnie doniesienia z Australii potwierdzają, że tamtejsi mieszkańcy zaczęli wykupować podstawowe produkty w obawie przed zapowiedzianym lockdownem.
Dalsza część tekstu znajduje się poniżej:
Pustki na sklepowych półkach w Australii
W trakcie trwającej pandemii niemal każdy był światkiem tego, jak szybko ze sklepowych półek znikają produkty takie jak makarony, kasze, ryż i papier toaletowy. W Polsce takie widoki mogliśmy napotkać w marcu zeszłego roku. Jednak nie oznacza to, że w innych rejonach świata sytuacja jest równie spokojna.
Jakiś czas temu wspominaliśmy o tym, jakie sztuczki stosuje się w sklepach spożywczy. Dziś przyjrzymy się bliżej sytuacji w Australii. Mało kto spodziewałby się, że wprowadzenie lockdownu ponownie doprowadzi do pustek na sklepowych półkach.
Nowa Południowa Walia jest najbardziej zaludnionym stanem w Australii. Właśnie tam zdecydowano się na wprowadzenie dwutygodniowego lockdownu. Władze apelowały do mieszkańców, by nie robili ogromnych zapasów.
Niestety, apele władz na nic się nie zdały i w sklepach momentalnie pojawiła się ogromna liczba klientów. Bardzo szybko z półek sklepowych zniknęły najbardziej potrzebne produkty. Warto zauważyć, że Australia jest jednym z tych krajów, które dobrze radzą sobie z pandemią.
Półki sklepowe, na których znajdowały się makarony, kasze, ryż i papier toaletowy w mgnieniu oka zaczęły świecić pustkami. Australijskie media donoszą o działaniach, które w zaistniałej sytuacji zostały podjęte przez niektóre ze sklepów.
Sklepy w Nowej Południowej Walii postanowiły wprowadzić limity
W obliczu narastającej paniki część sieci sklepów zdecydowała się na objęcie niektórych produktów limitami. Tym samym każdy z klientów może zrobić tylko tyle zakupów, na ile pozwala dana placówka.
Oczywiście nie wszystkie sklepy postanowiły wcielić w życie tak radykalne rozwiązania. Najpewniej placówki bez limitów zakładają, że szał na robienie zapasów niedługo dobiegnie końca. Niewykluczone, że taki scenariusz okaże się trafny.
W mediach społecznościowych nietrudno natknąć się na zdjęcia, które pokazują, jak ogromne zapasy zaczęli robić mieszkańcy Nowej Południowej Walii. Trzeba przyznać, że taki widok może wywołać nie lada konsternację. Na szczęście w Polsce nie musimy się aktualnie przejmować tego typu incydentami. Warto wiedzieć, jaką weekendową ofertę przygotował Lidl.
Artykuły polecane przez Redakcję Smakoszy:
Źródło: Wiadomości Handlowe