Kiedyś królowały na stołach, dziś przyprawiają o gęsią skórkę. Przypominamy kultowe potrawy z czasów PRL
Żywienie w epoce realnego socjalizmu miało swoje wzloty, ale i bardzo wyraziste upadki. Powszechne były praktyki poszukiwania zamienników dla deficytowych potraw. Poszczególne produkty wykorzystywane były niemal ponad miarę. Przypominamy niektóre skutki takiej polityki żywieniowej.
Zupa mleczna
Wiele osób wspomina z sentymentem czasy PRL. Niestety nie wszystko z tamtej epoki zasługuje na ciepłe wspomnienia. Na naszych stołach i talerzach lądowały rzeczy w najlepszych razie dziwaczne, w najgorszym niezjadliwe.
Epoka PRL mogła poszczycić się całkiem niezłymi deserami. Niestety dania wytrawne pozostawiały wiele do życzenia. Lubiliście je, a może wspominacie ze wstrętem? Poniżej przypominamy niektóre niezapomniane pozycje.
Obieram pomarańcze, układam w foremce i zalewam ciastem. Ten deser smakuje bosko, robię go w 10 minutPodróbka podróbki
Da się przygotować doskonałą polewkę czy zupę na bazie mleka. To jednak, czym katowano nas w przedszkolu, było delikatnie mówiąc dalekie od ideału. Mdła w smaku, gęsta, ale z nieprzyjemną fakturą. Przedszkolna zupa mleczna pozostała wśród najgorszych wspomnień naszego dzieciństwa.
Bogaty w żelazo, niezwykle zdrowy, a zdaniem wielu także niezastąpiony w smaku. Choć szpinak należy dziś do produktów raczej wykwintnych, serwowany w makaronach i sałatkach, w PRL-u miał inne oblicze. Pamięta go zwłaszcza ówczesna młodzież, którą katowano rozgotowaną breją z mrożonych brykietów. Prawdopodobnie musi minąć jeszcze pokolenie albo dwa, zanim ta trauma ustąpi na dobre.
Zapiekanka na połowie bagietki to dziś kultowe danie z epoki słusznie minionej. Sama miała być namiastką kapitalistycznych przekąsek, jak hot-dogi czy hamburgery. Istniała jednak swego rodzaju podróbka w postaci bułki z pieczarkami. Duszona masa grzybowa miała dużo zalet. Była niedroga, pozwalała też skorzystać z produktów podmiejskiej „inicjatywy prywatnej”. W końcu pieczarki to produkt łatwy w uprawie.
Typowe danie garmażeryjne swój rozgłos zdobyło m.in. przez ciekawy kruczek prawny. W trosce o poprawę nawyków związanych z piciem, PRL nałożył na lokale pewien obowiązek. Miały one zakaz sprzedawania alkoholu bez towarzyszącej mu przekąski. Stąd popularna „lorneta z meduzą”, czyli dwie setki wódki w towarzystwie auszpiku. Zimne nóżki zostały w ten sposób w naszej pamięci.
Piąta ćwiartka
Podroby to dziś produkt częsty w najmodniejszych restauracjach. Wpisuje się też w trend ograniczania liczby odpadów w kuchni. Jednak w PRL-u, kiedy był koniecznością, często wykorzystywane były one byle jak. Nie najlepsze wspomnienia wynieśliśmy choćby z ówczesnych wątróbek w barach mlecznych. Dobrze przygotowany, ten delikatny produkt może stanowić doskonałe danie. Jednak duszona na cegłę wątróbka w najlepszym wypadku z jabłkiem i cebulą nie należała do cymesów.
Jeszcze jeden produkt, który w teorii brzmi pysznie, ale jego realizacja w drugiej połowie XX wieku pozostawiała wiele do życzenia. Zabielane śmietaną kompoty owocowe podawane z rozgotowanym makaronem albo ryżową paćką przyprawiały o ból zębów. Próby sięgnięcia po nie były dobrym wyborem, ale co do wykonania… cóż, można było bardziej się postarać.
Zapraszamy do skorzystania z przepisu na domowe bułki pszenne. Poznaj też niezwykłe dodatki do rosołu.