„Jedzenie dla wszystkich"- powiedział i zniknął. Polityk nie zapłacił w restauracji ani grosza
Politycy robią różne rzeczy, by utrzymać poparcie ludzi. Niekiedy obiecują rzeczy, które zupełnie nie mają pokrycia w rzeczywistości. Tak właśnie stało się w zeszłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych. Donald Trump wystrychnął swoich sympatyków na dudka.
Osobliwa scena w amerykańskiej restauracji
Donald Trump pojawił się restauracji mieszczącej się w Miami. Miejsce wypełnione było po brzegi jego sympatykami. W pewnej chwili były prezydent obiecał wszystkim jedzenie i…zniknął. Do zapłacenia pozostawił za sobą rachunek.
We wtorek 13 czerwca Trump zatrzymał się w kubańskiej restauracji Versailles w Miami. Jego wizyta w tym mieście miała związek z oskarżeniem i 37 zarzutów związanych z niewłaściwym obchodzeniem się z informacjami niejawnymi. Były prezydent nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Zaraz potem udał się na spotkanie ze swoimi zwolennikami.
Weź płatki owsiane i jeszcze 2 składniki. To ciasto bez pieczenia to prawdziwy hit
Restauracja w Miami gościła Donalda Trumpa
Versailles to restauracja serwująca kuchnię kubańską. W jej menu znajdują się potrawy mięsne, rybne, śniadania, desery i przystawki. Karta jest pokaźna, a dania główne zaczynają się od 12 dolarów w górę. Każdy chciałby się załapać na taką wyżerkę na koszt kogoś innego.
Donald Trump w lokalu spotkał się ze swoimi sympatykami. Ludzie tłumnie składali mu życzenia z okazji 77 urodzin, które miał obchodzić następnego dnia. W pewnym momencie były prezydent zadeklarował, żezamówi dla wszystkich jedzenie. To, co stało się po chwili, wprawiło klientelę w osłupienie.
Donald Trump złożył swoją obietnicę i zniknął. Na wyjście z lokalu potrzebował mniej, niż 10 minut. Z tego powodu ludzie ledwo zdążyli zamówić cokolwiek. Większość z nich została pozostawiona samym sobie.
Rzecznik ex prezydenta tłumaczy sytuacje z restauracji
O sytuacji zaistniałej w restauracji wypowiedział się rzecznik Trumpa. Przedstawił ją z zupełnie innej strony. Stwierdził on, że ludzie sami uniemożliwili zamówienie dla siebie posiłku.
Trump zaoferował zakup jedzenia i udał się na zewnątrz. Zwolennicy, zamiast pozostać w środku, wyszli za nim z lokalu. To, że nie złożyli zamówień było więc ich własnym wyborem.
Rzecznik Trumpa twierdzi, że zespół kampanii pokrył rachunek w restauracji. Z ich budżetu opłacono wszystkie posiłki, które zamówione zostały na wynos. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy polityk funduje jedzenie swoim sympatykom. Na początku roku na podobny gest zdobył się w East Palestine w Ohio. Zadziwiające wyznanie kelnerki wprawiło ludzi w konsternację. Lokale prowadzone przez celebrytów potrafią zaskoczyć, niekoniecznie na plus.
Źródło: businessinsider