Postanowiła spróbować czy da się przeżyć 5 dni mając na jedzenie tylko 50 zł
Pieniądze potrzebne na 5 dni odżywiania się w różnorodny, zdrowy i smaczny sposób są znacznie większe, niż 50 złotych. Mimo wszystko dziennikarka finanse.wp.pl Agata Wołoszyn postanowiła spróbować przeżyć za tę sumę, a efektami pochwaliła się w swoim artykule.
Wyniki są dość zaskakujące, ponieważ dziennikarka zdołała zrobić takie zakupy, które pozwoliły jej normalnie funkcjonować i nie być głodną. Niestety, problem pojawił się w momencie, kiedy przyszła ochota na różnorodność - wtedy budżet nie pozwolił jej na ekstrawagancję.
Czy za niewielkie pieniądze można przeżyć 5 dni?
Choć odpowiedź na powyższe pytanie jest twierdząca, tak jakość funkcjonowania przez ten czas z takim budżetem w żadnym wypadku nie jest zadowalająca. Mimo iż dziennikarce nie brakowało żywności i nie chodziła głodna, tak przyjemność płynąca z jedzenia zniknęła bardzo szybko.
Jako miejsce do zaopatrzenia się w produkty wybrała Biedronkę - dyskont ten słynie z niskich cen i częstych promocji. Na poniższe produkty, które wypisane zostały w jej artykule, wydała 43,39 złotych i zostało jej jeszcze 6,61 złotych w zapasie. Tak prezentuje się koszyk, z którym rozpoczęła eksperyment:
chleb słonecznikowy
3 banany
2 jabłka
2 pomidory
płatki owsiane
makaron pełnoziarnisty
hummus
pierogi z kapustą i grzybami
puszkę tuńczyka w oleju
10 jajek
warzywa na patelnię po włosku
mieszankę chińską (mrożoną)
Warto dodać, że podczas wyzwania wykorzystywała produkty, które miała zawczasu w swoim domu, dlatego nie dodaje do sumy kosztu oleju, przypraw, kawy czy wody. Dziennikarka wyjawiła, że była nastawiona optymistycznie na samym początku - czy jej samopoczucie zmieniło się w czasie trwania doświadczenia?
Przebieg eksperymentu
Przez pierwsze dwa dni nie miała żadnych problemów. Pierwszego dnia na śniadanie jadła owsiankę z owocami, na obiad makaron z chińską mieszanką i hummusem, a na kolację kanapki z hummusem i jajkiem sadzonym. Drugiego śniadanie wyglądało tak samo, na obiad zjadła pierogi z kapustą i grzybami, a także warzywami na patelnie. Kolacja wyglądała dokładnie tak samo, jak dzień wcześniej.
Dzień trzeci jest początkiem kryzysu - na myśl o owsiance odechciewa jej się jeść. Mimo to zjada ją, tym razem z jabłkiem. Na obiad kolejny raz pierogi, następnie przygotowała makaron z mieszanką chińską i połówką puszki tuńczyka. Na kolację jajecznica i kanapki z hummusem i pomidorem.
Czwartego dnia nie chce jej się jeść nic z tego, co kupiła na samym początku. Na szczęście udało jej się trafić na wigilię w pracy, więc uratowała się poczęstunkiem. Ze swoich zapasów zjadła do końca chleb oraz hummus.
Piątego dnia czuła całkowitą awersję do produktów, które jej pozostały. Marzę, by zjeść coś innego, niż to, co przez ostatnie 5 dni. Chociaż w mojej głowie znowu krążą myśli, że niektórzy po prostu nie mogą kupić sobie do jedzenia tego, co chcą. - pisze dziennikarka w artykule.
Tego dnia zjada w domu makaron z warzywami i tuńczykiem, a także naleśniki, które zrobiła dzień wcześniej. Następnego dnia obudziła się z wielką ochotą na pizzę, którą udało jej się zjeść. Do jakich wniosków doszła na zakończenie doświadczenia?
Przede wszystkim zrozumiała, że większość z nas "je oczami" - kupujemy mnóstwo żywności, którą następnie wyrzucamy do kosza. Ten eksperyment pokazał jej, że choć kompletnie nie miała ochoty na jedzenie zakupionych produktów, nie miała wyjścia - to nauczyło ją szacunku do żywności, o którą będzie znacznie bardziej dbać.
Artykuły polecane przez Redakcję Smakoszy:
Kazał głodnej córce zjeść fasolkę z puszki. Nie przewidział konsekwencji
Mama braci Golec zdradziła przepis na słynną góralską kwaśnicę. Nie ma lepszej zupy na zimę
Zostały Ci fusy po kawie? Nie wyrzucaj, włóż do zlewu lub lodówki, efekt Cię zaskoczy
Źródło: finanse.wp.pl