Za 20 zł zamówił rosół w znanej restauracji. Zupa wyglądała marnie, smakowała jeszcze gorzej
Youtuber Książulo obnażył kolejną niezbyt dobrą knajpę. Lokal należy do największej w Polsce sieci restauracji. Okazuje się jednak, że taki gigant poległ na kluczowej rodzimej zupie, jaką jest rosół. Poniżej dowiesz się, jakie zarzuty miał youtuber do uwielbianej potrawy.
Książulo w Sphinksie
Sphinx to polska sieć restauracji z kuchnią nawiązującą do tradycji kulinarnych Bliskiego Wschodu. Już na przełomie wieków dość znana była ich shoarma – danie będące być może pierwszym w Polsce ambitnym wydaniem kebaba. Sieć otwarła pierwszą restaurację w 1996 roku, a obecnie jest częścią większej spółki prowadzącej działalność pod kilkoma markami.
Tym, co od strony biznesowej wyróżnia Sphinxa, jest jego obecność na giełdzie. Firma Sfinks Polska publikuje więc regularne raporty giełdowe. Sfinks (spółka) prowadzi nie tylko sieć restauracji Sphinx, lecz także lokale pod nazwami Chłopskie Jadło, The Burgers, Piwiarnia oraz Lepione&Pieczone.
Ze względu na swoją długą historię i ambitne plany, Sphinxy już dawno rozsiadły się z 70 lokalami w najlepszych dla fast foodów miejscach. Spotykamy je w centrach handlowych, śródmieściach, przy turystycznych deptakach. Po niemal 30 latach działalności niektórzy tęsknią do smaków, które pamiętają z dzieciństwa. Zatęsknił też Książulo, który odwiedził restaurację.
Nikt mi nie wierzy, że robię to ciasto sam. Wygląda i smakuje jak z najlepszej cukierniTradycyjne jedzenie w centrach handlowych
Książulo otwarcie przyznał, że chciał porównać z rzeczywistością smaki, które pamięta z dzieciństwa. Jak poszło? Delikatnie mówiąc, strasznie. Lokal Sphinxa w centrum handlowym pod Warszawą zraził go i jego towarzysza Wojka właściwie każdą potrawą.
Na pierwszy ogień poszły zupy. Pomidorowa wyglądała, w ocenie panów, jak coś między zupą a sosem pomidorowym z rozgotowanym makaronem. Jeszcze bardziej oberwało się jednak rosołowi, który – podobnie jak pomidorowa – kosztował 20 złotych.
300 ml wody, trochę makaronu nitki, marcheweczka i pietruszka. Blade strasznie, ale trzeba docenić za wkładkę warzywną i zieloną – ocenił Książulo. – Smakuje jakbyś wziął wodę, wrzucił dosłownie 1/20 kostki rosołowej i dodał trochę soli. To jest słona woda z posmakiem rosołu na poziomie 10 procent – ocenił.
Do Sphinxa tylko na piwo
Nie lepiej było z pozostałymi daniami. Przystawka – przekąski opisane jako porcja dla czterech osób, były niezwykle ubogie. Zwłaszcza zważywszy cenę – 80 zł. Trudno było potraktować to nawet jako danie dla dwóch osób.
Nie lepiej, zwłaszcza w kontakcie ze wspomnieniami, wypadła shoarma. Mięsa było mało, było za to suche, żylaste i nieapetyczne, a podane w towarzystwie niezbyt dobrych dodatków.
Bardzo biedny obiad. Za 50 złotych nie wróciłbym na to na pewno. Czar dzieciństwa, czar Sphinxa prysł - ocenił Książulo.
Wszystkie te rozczarowujące smaki dodatkowo pogłębiło ogólne złe wrażenie otoczenia. Siedzenia w restauracji zużyte w stopniu, który kazałby dawno je wymienić, długi czas oczekiwania na jedzenie, pomylone zamówienie. „Do Sphinxa to tylko na piwo” – ocenili panowie. Byli bardzo rozczarowani.
Ja się ciągle łudzę, że ponieważ to jest polska firma, to fajnie by było, gdyby to jakoś prosperowało. Weźcie się obudźcie. Tu potrzeba kuchennej rewolucji – ocenił operator Książula Wojek.
Wypróbuj też przepisy na tanie kotlety z czerstwego chleba i ogórki kiszone po koreańsku.