Znajomy zaparzył mi kawę w sposób, którego nie znałam. Odkąd jej spróbowałam, nie piję innej
Kawa parzona o poranku jest stałym elementem dnia dla wielu smakoszy. W moim domu jest podobnie, choć od dłuższego czasu wybieramy alternatywne metody jej przygotowania. Przekonał nas do nich znajomy barista.
Kawa nie musi być gorzka i niesmaczna
Większości z nas smak kawy kojarzy się z goryczą. Staramy się ją usunąć, dodając cukier lub wybierając wersję z mlekiem. Odkąd pamiętam, zastanawiałam się, czy istnieje inny sposób na przygotowanie smacznej kawy.
Goryczka czasami mi przeszkadzała, a jednocześnie nie widziałam sensu w piciu napoju, który smakuje jak mleko lub cukier. Nie przepadałam za żadnym z tych dodatków.
Kiedy więc od znajomego dowiedziałam się, że istnieją inne metody parzenia kawy niż zalewanie jej wrzątkiem, musiałam spróbować. Wtedy po raz pierwszy wybrałam się do kawiarni specialty. Było to już niemal 10 lat temu. W tamtym okresie takich lokali nie było dużo. Nie przypuszczałam więc, że mała filiżanka kawy przelewowej aż tak zmieni moje podejście do picia kawy.
Od tamtej pory jednak testowałam różne ziarna, odwiedzając kolejne lokale. Szybko odkryłam, że z kawą jest podobnie jak z winem — region uprawy wpływa na smak, jaki uzyskamy w filiżance. Znaczenie mają też oczywiście sposób obróbki i samo przygotowanie naparu.
Chcąc nieco zaoszczędzić na wyprawach do kawiarni, zaczęłam parzyć kawę samodzielnie. Powoli gromadziłam prosty sprzęt, a im więcej o kawie czytałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, że to coś więcej niż czarny napar z ekspresu czy pełna fusów filiżanka, która o poranku pojawiała się w ręce mojej babci.
W końcu zdecydowałam, że nie wystarczy mi picie tradycyjnej zalewajki, która do dziś irytuje mnie swoim piaszczystym finiszem. Nie wyobrażałam sobie też korzystania z kawy rozpuszczalnej, która w międzyczasie doczekała się mnóstwa niezbyt dobrej prasy. Postawiłam niemal w całości na kawę parzoną metodami alternatywnymi i więcej o nich opowiem w dalszej części artykułu.
Przepis na te racuchy dostałam od kochanej babci. Znikają z talerzy szybciej, niż się je robiJakie są alternatywne sposoby parzenia kawy?
Metod przygotowania kawy w domu może być kilka. Wcale nie trzeba kupować drogiego ekspresu znanej marki, by móc cieszyć się naparem o smaku zbliżonym do małej czarnej z najlepszych kawiarni. Zdecydowanie lepszym pomysłem będzie wyposażenie się w prosty sprzęt do zaparzania ręcznego.
Nim jednak dokonamy wyboru, warto najpierw zapoznać się z kilkoma faktami na temat kawy i jej przygotowania oraz określić swoje oczekiwania wobec naparu. Inną metodę bowiem wybierzemy, gdy naszym celem będzie uzyskanie mocnego, pełnego kofeiny napoju i inną, gdy chcemy nauczyć się rozpoznawać niuanse smakowe poszczególnych ziaren.
W pierwszym przypadku polecić mogę zaopatrzenie się w kawiarkę, najprostszy młynek i ziarna kawy z gatunku robusta. To właśnie one dominują w mieszankach dostępnych w marketach. Są prostsze w uprawie niż drugi gatunek kawowca, czyli arabica. Łatwość pozyskania wpływa na niższą cenę i tym samym większą dostępność.
Wspomniana już arabica jest nieco bardziej wymagająca, ale też stwarza więcej możliwości. Odpowiednio przygotowany napar z tych ziaren może smakiem wcale nie przypominać stereotypowej gorzkiej małej czarnej. Specjaliści kawowi prowadzący sklep internetowy z kawą CoffeeDesk piszą, że „smak arabiki można umiejscowić pomiędzy kakao, nutami kwiatowymi a owocowymi, przypominającymi wiśnie, śliwki lub porzeczki”.
Opis ten jest bardzo trafny i od razu nasuwa pytanie o to, jak powinno wyglądać przygotowanie arabiki. Logika podpowiada nam, że wydobycie tak delikatnego smaku, jak ten podany w opisie, nie będzie możliwe poprzez zalanie zmielonych ziaren wrzątkiem.
Rzeczywiście potrzebne są alternatywy, a zaparzanie tych ziaren — pochodzących z różnych regionów świata — najczęściej odbywa się z wykorzystaniem metod polegających na przepłukiwaniu zmielonej masy umieszczonej na filtrze.
Najpopularniejszy chyba, a zarazem najtańszy jest drip V60, czyli odpowiednio wyprofilowany lejek. Można też skorzystać z chemexa — zaparzacza przypominającego wazon z lejkiem u szczytu — lub aeropressu, czyli narzędzia przypominającego plastikową strzykawkę zakończoną sitkiem z filtrem.
Moim ulubionym i idealnym na początek ze względu na niski koszt jest V60. Jego cena w internetowych sklepach z kawą to około 30 zł. Za zestaw filtrów zapłacimy kolejne 20 zł. Ile dokładnie będzie kosztowała mała czarna przygotowana alternatywnie w porównaniu do kawy parzonej w bardziej tradycyjny sposób? Wyjaśnię w dalszej części artykułu.
Ile kosztuje kawa parzona metodą przelewową?
Ponieważ dawno nie piłam typowej marketowej kawy, wybrałam się na spacer do sklepu i sprawdziłam, ile obecnie kosztują ziarna do przygotowania klasycznej zalewajki lub espresso. Nie spodziewałam się, by kawa z segmentu specialty miała być tańsza i rzeczywiście ceny potwierdzają moje przypuszczenia.
Kawę mieloną od popularnych marek takich jak Tchibo, Jacobs, Prima czy MK Cafe kupimy nawet za 40 zł/kg. Ziarna będą trochę droższe. Ceny takiego produktu zaczynają się na poziomie 50 zł/kg. Ich wybór będzie też wymagał od nas posiadania odpowiedniego sprzętu do rozdrobnienia.
Warto w tym miejscu podkreślić, że kawę dobrze jest mielić bezpośrednio przed parzeniem. Napar, jaki wtedy uzyskamy, będzie bardziej aromatyczny. Przechowywanie ziaren w formie zmielonej powoduje niestety, że dużo szybciej tracą swoje walory.
Z tego względu „materiał” do zaparzenia metodami alternatywnymi zawsze stanowią ziarna. Jeśli kupujemy je w kawiarni, możemy poprosić o zmielenie, ale wtedy lepiej dość sprawnie je wykorzystać.
Ceny wysokiej jakości ziarna arabiki wypalanego jasno lub średnio zaczynają się od około 30 zł za 250 g. W marketach można też czasem kupić nieco tańsze odpowiedniki. Jest to wciąż niemal 4-krotnie więcej w porównaniu do mieszanek przystosowanych do zalewania.
Trzeba jednak pamiętać, że porównujemy nie do końca ten sam produkt. W sklepie kupimy miks ziaren arabiki i robusty z różnych regionów, których skład nie jest do końca jawny. W przypadku wyrobu z segmentu specialty jest to zawsze arabika wysokiej jakości. Płacimy też za umiejętność selekcji kawy w procesie cuppingu.
Jest kilka rodzajów cuppingu i w ostatnim czasie sama miałam przyjemność wziąć udział w takim wydarzeniu. Zorganizowane przez jedną z warszawskich kawiarni testowanie kawy obejmowało 6 naparów przygotowanych przez zagranicznego baristę. Zaprezentowane ziarna łączyło to, że są jeszcze niedostępne w polskich sklepach z kawą.
Sam proces natomiast przypominał degustację wina. Kawę bowiem siorbało się za pomocą łyżki z czarek. Wcześniej zmielone ziarno zalewane było wodą o odpowiedniej temperaturze i pozostawiane na czas pozwalający na uwolnienie pełni smaku.
Przyrządzanie więc różniło się nieco od przygotowania dripa. Nie odmówiłam sobie jednak skosztowania jednej z pokazywanych kaw w tej wersji. Napar o pojemności mniej więcej 250 ml kosztował 18 zł. To jednak jedna z wyższych cen, jakie płaci się za tego typu kawy „na mieście”.
W ostatnim czasie kawę przelewową można kupić już za 12-14 zł. Co ciekawe, cena nie jest wcale niższa poza Warszawą. Sprawdziłam to podczas kilku wycieczek do innych polskich miast. Przelew kosztuje też zwykle mniej niż americano w sieciowych kawiarniach (14-16 zł).
Moja ulubiona kawa parzona metodą przelewową
Koszt zakupu ulubionej kawy na mieście nie jest niski. Z tego względu dość rzadko raczę się takimi produktami. Staram się też wtedy sięgnąć po coś, czego raczej nie zakosztuję w domowym zaciszu ze względu na brak odpowiedniego sprzętu czy też z obawy przed „zepsuciem” drogich ziaren.
Mam pewne doświadczenie w przygotowaniu kawy, ale moje umiejętności są mniejsze niż większości baristów, którzy działają w segmencie specialty. Nie czuję się jeszcze pewnie w parzeniu kaw, których cena za kilogram przekracza próg 200-300 zł.
Niemniej nieco tańsze ziarna z powodzeniem wykorzystuję, parząc kawę według przepisu Jamesa Hoffmana — jednego z największych autorytetów w świecie kawy. Polecam kupić paczkę ziaren z Brazylii i spróbować.
Kawa parzona metodą Hoffmana
Na 500 ml wody potrzebne będzie 30 g kawy zmielonej średnio drobno, plastikowy V60, filtr papierowy biały oraz kubek lub serwer. Mój zestaw możecie zobaczyć na zdjęciu zamieszczonym poniżej. Zaczynam od zagotowania wody i czekam, aż jej temperatura spadnie do 90-95 stopni Celsjusza.
Można mierzyć ją termometrem, a można po prostu odstawić zagotowaną wodę na chwilę. Lekko ostudzonym płynem przelewam filtr, rozgrzewając w ten sposób też naczynie, w którym przygotuję kawę. Wylewam go i na filtr wysypuję ziarno. Teraz ustawiam zestaw na wadze i zeruję ją.
Zalewam kawę wodą w ilości 2-krotnie większej niż masa ziaren, a więc 60 g. W tym samym momencie uruchamiam stoper. Pozwalam wodzie przepłynąć, jednocześnie formując równą powierzchnię kawowej „papki” i czekam, aż minie 45 sekund. Rozpoczynam wlewanie wody kolistymi ruchami do uzyskania masy 300 g. Czynność ta powinna zająć około 30 sekund.
Gdy na timerze wyświetli się 1:15, wlewam pozostałe 200 g wody, zużywając kolejne 30 sekund. Teraz jeszcze konieczne będzie delikatne zamieszanie dripperem zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a następnie w przeciwną stronę. To zapewni równomierną ekstrakcję.
Gdy cała woda przepłynie, kawa jest gotowa. Polecam poczekać jeszcze około 5 minut — nieco niższa temperatura naparu pozwoli nam na rozpoznanie większej ilości niuansów w smaku. Przede wszystkim jednak unikniemy poparzeń.
Więcej o kawie przeczytacie na naszej stronie. Sprawdźcie koniecznie, kiedy najlepiej sięgać po małą czarną, by rzeczywiście nas pobudziła. W cieplejsze dni zaś koniecznie przetestujcie kawę na zimno nazywaną też cold brew. To zupełnie inne doświadczenie kawowe niż raczenie się ciepłym naparem, nawet tym w jakości specialty.