Po Wielkanocy wyrzucimy miliony ton jedzenia. Skala marnotrawstwa woła o pomstę do nieba
O tym, że w święta jemy inaczej niż na co dzień, nikogo przekonywać nie trzeba. Jednak okazuje się, że niezwykły sposób, w jaki celebrujemy szczególne dni, ma swoje ciemne strony.
Uczta dawniej i dziś
W Polsce – podobnie jak w większości miejsc na świecie – świętowanie wiąże się z obfitością jedzenia. Trudno się temu dziwić, patrząc na historię. Nasi przodkowie, którzy jadali mało, w pocie czoła pracując nad wytworzeniem żywności, w świąteczny dzień odbijali sobie swój trud najadaniem się do syta.
Doszliśmy jednak do momentu, w którym tego rodzaju odreagowanie nie jest nam aż tak potrzebne. Na co dzień nie skarżymy się przecież, że nie dojadamy, ani że w naszej diecie za mało jest mięsa. Mimo to, wciąż do świąt zasiadamy przed półmiskami przekąsek i dań.
Jak długo może stać w lodówce sałatka jarzynowa? Większość osób nie zdaje sobie z tego sprawyJedzenie do kosza
Zderzenie tych faktów prowadzi do opłakanych skutków. Naukowcy szacują, że na świecie marnuje się rocznie półtora miliarda ton jedzenia o wartości niemal biliona dolarów. Ta potężna liczba wydaje się niemal bajkowa, ale ma przełożenie na rzeczywistość. Z niedawnego raportu wynika, że niemal co piąty Polak przyznaje się do marnowania jedzenia. A komentatorzy sądzą, że liczba ta może być zaniżona.
Takie badania przeprowadziła tuż przed świętami Wielkanocy w 2024 roku firma UCE Research razem z grupą Offerista. 17,4 proc. Polaków przyznało się w raporcie, że zdarza im się wyrzucić niezjedzone jedzenie.
Aspekt niemarnowania żywności często jest postrzegany wyłącznie przez pryzmat finansowy. Chodzi o niewyrzucanie jedzenia, za które trzeba było wcześniej zapłacić. Jednak tę zasadę konsumenci zazwyczaj łamią w dwóch okresach – Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Wówczas trwonienie art. spożywczych, a przez to również pieniędzy, mocno przybiera na sile. Jest to związane z tym, że Polacy chcą mieć wszystkiego pod dostatkiem, szczególnie gdy zapraszają gości. Często nie dostrzegają faktu, że kupują za dużo produktów, które finalnie lądują w koszu na śmieci – skomentował to Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista, cytowany przez portal Wirtualne Media.
Więcej niż myślimy
Biegaj domyśla się też, że Polaków marnujących jedzenie może być więcej, niż nam się zdaje. Zaskakuje, że niechętnie mówią o tym osoby zarabiające między 1 tys. a 6 tys. zł miesięcznie, podczas gdy najczęściej deklarują to osoby znacznie bogatsze. – Mam wrażenie, że Polacy nie bardzo chcą się przyznać, przede wszystkim sami przed sobą, że marnują jedzenie – dodaje Biegaj. Może mieć rację, bo inne dane, np. opracowane przez UE, mówią, że w Polsce w każdej sekundzie do kosza trafia 153 kg jedzenia, a dwie trzecie takich strat powstaje właśnie w kuchniach Polaków, a nie w supermarketach czy magazynach.
Problem marnowania żywności jest niezwykle złożony, między innymi dlatego, że w tym samym czasie ludzie na świecie umierają z głodu. Sami z pewnością nie naprawimy tego, jak jedzenie rozprowadzane jest po świecie. Możemy jednak zrobić swoje, np. korzystając z jadłodzielni lub w inny sposób przekazywać niezjedzone pożywienie potrzebującym. Możemy sami przyzwyczaić się, by gotować z resztek, zamiast wyrzucać je do kosza. A przede wszystkim – zamiast szukać oszczędności na jakości jedzenia, kupować go mniej.
Poznaj sposób na zużycie wody po gotowaniu kiełbasy i dowiedz się, ile czasu w lodówce może stać sałatka jarzynowa.