Na ogórkach kiszonych pojawił się biały nalot? Co druga osoba popełnia wtedy błąd
Zauważyłeś biały nalot na ogórkach kiszonych? W tym momencie wiele osób popełnia błąd. Jednak podejdź spokojnie do tego problemu. Dowiedz się, co oznacza taki biały nalot i czy musisz wyrzucić ogórki.
Ogórki kiszone z białym nalotem, co robić?
Jeśli jesteś smakoszem ogórków kiszonych, to czekasz na nie z wytęsknieniem. Najpierw kiszenie, a potem trzeba uzbroić się w cierpliwość. Już wkrótce będziesz się cieszyć smakiem wybornych ogórków. Możesz podać je do dań obiadowych, zrobić z nich sałatkę lub zjeść z kanapką.
Zawsze poprawiają smak potraw i dostarczają wielu cennych witamin. Natomiast zdarza, że na ogórkach kiszonych pojawia się biały nalot. Co z tym fantem zrobić? Czy należy się pozbyć takich ogórków? Właśnie w tym momencie wiele osób popełnia pewien błąd.
Polacy zupełnie zapomnieli o tej roślinie. Można zrobić z niej zupę lepszą niż szczawiowaCo oznacza biały nalot na ogórkach?
Biały nalot na ogórkach to nie pleśń, a zdrowe bakterie kwasu mlekowego. Pojawiają się na ogórkach z powodu fermentacji. Dlatego śmiało możesz jeść ogórki z białym nalotem. Nie spowodują one wystąpienia dolegliwości żołądkowych.
Warto jednak bacznie przyglądać się takim ogórkom, bo mogą one nieco później spleśnieć. Objawem tego będzie zielona lub biało-szara pleśń. Taki produkt z nieprzyjemnym kożuchem musisz wyrzucić. Jest on szkodliwy dla zdrowia.
Jak rozpoznać pleść na ogórkach kiszonych?
Jeśli widzisz kożuch w kolorze szaro-zielonym, to znak, że na ogórkach pojawiła się pleśń. Kolory mogą zbliżać się nawet do barwy niebieskiej. Niej jedz takich ogórków, bo są bardzo szkodliwe dla zdrowia. Może prowadzić do niestrawności i licznych zatruć pokarmowych.
Zepsute ogórki mają też bardzo nieprzyjemny zapach. Jeśli są rozmiękczone, rozpadające się i z kożuchem, to wyrzuć je. Zjedzenie takich zepsutych ogórków grozi wymiotami, biegunką, mdłościami. Pisaliśmy o włoskim szefie kuchni, który od lat gotuje w Polsce. Podawaliśmy też doskonały przepis na kotlety rybne.
Źródło: kobieta.gazeta.pl