Pączkowa afera w toruńskiej podstawówce. Rodzice są wściekli

Choć daleko mu do święta, tłusty czwartek jest wydarzeniem publicznym. Potwierdza to awantura w jednej z podstawówek w Toruniu, gdzie decyzja dotycząca obchodzenia obyczaju wywołała duże kontrowersje.
Dzieci w podstawówce bez pączków
Tłusty czwartek w 2025 roku wypada 27 lutego. Jak co roku, cukiernie tego dnia będą szturmowane, dlatego przygotowania do „obchodów” tego dnia zaczynamy z wyprzedzeniem. Tak też stało się w Szkole Podstawowej nr 14 w Toruniu. Strzałowej. Kierownictwo postanowiło tam, że pączków dla uczniów tego dnia w placówce nie będzie.
Sprawę nagłośniła „Gazeta Wyborcza” opisując kontrowersje, które w rodzicach uczniów wzbudziła decyzja szkoły. Awantura nabrała ogólnopolskiego wymiaru. Nic w tym zresztą chyba dziwnego, bo i sam problem ma charakter ogólnokrajowy.

Pączek prawem, nie towarem
Szkoła nr 14 w Toruniu, na przekór obowiązującemu trendowi, podjęła decyzję, że pączków dla uczniów w tym roku nie będzie. Na przekór, bo w wielu szkołach przekąska na tłusty czwartek jest albo zapewniona przez placówkę, albo wynika ze składki rodziców. Czasami dzieci dostają pączki do obiadu – jak w jednej z toruńskich szkół, gdzie, jak pisze „Wyborcza”, osoby niekorzystające ze stołówki mogą dopłacić 3,5 zł, by dostać słodką przekąskę.
Dalsza część tekstu pod filmem.
Jednak w toruńskiej Czternastce zamiast tego rada pedagogiczna za pieniądze ze składek rodziców kupi stół do ping-ponga. I właśnie to stało się źródłem kontrowersji. Nie wszystkim rodzicom podoba się, że pączki w szkole nie będą zapewnione.

Ping-pong nie dla każdego
Tłusty czwartek to tradycja. Dzieci powinny dostać pączka w szkole. Wszędzie w tłusty czwartek są paczki. Nie wierzę, że w pokoju nauczycielskim nie będzie słodkości – mówi jedna z matek, cytowana przez gazetę.
Jednak na retoryczne pytanie, czy „jeden pączek może zaszkodzić”, inna matka odpowiada:
Oczywiście, że zaszkodzi! Nie życzę sobie, by moje dziecko jadło w szkole pączki.
Rodzice przywołują także ciekawe argumenty, wzmiankując, że pączek byłby dostępny dla każdego dziecka, a ze stołu do ping-ponga nie każdy skorzysta. Cytowana przez gazetę dyrektorka szkoły odpiera zarzuty.
Dorośli wpadają ze skrajności w skrajność. Albo tuczą dziecko, serwując nuggetsy i frytki z McDonalda w zestawie Happy Meal i zabierają do Pizzy Hut z nieograniczoną dolewką coli, albo zakazują wszystkiego, co nikomu od czasu do czasu nie zaszkodzi, gdy zachowamy umiar – mówi.

Lepsze ciasto marchewkowe
„Gazeta Wyborcza” podkreśla, że w opisywanej dla porównania szkole, gdzie dzieci pączki jednak dostaną, obchodzone są także inne „kulinarne święta”. Dzieci zaś mają okazję poznawać rozmaite smaki, a na co dzień żywić się zdrowo. W stołówce podawane są m.in. ryba czy kasze.
Gazeta przywołuje też rozmowę z dietetyczką Małgorzatą Rynkowską. Ta zauważa, że problem otyłości wśród dzieci rośnie, a pączki pełne kalorii z tłuszczu i cukru są w tłusty czwartek przedmiotem presji.
Wszędzie przypomina się o tradycji. Nie zjesz pączka? Ale jak to? Dziś wolno. I jemy. Najpierw jeden pączek, potem drugi, a trzeci u babci – mówi.
Od września 2015 roku po ożywionych debatach znowelizowano ustawę o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zgodnie z nowymi postanowieniami, w szkołach i przedszkolach nie można sprzedawać tzw. śmieciowego jedzenia. Rozporządzenie do ustawy określa skład zarówno szkolnej diety, jak i poszczególnych jej składników. Zostawia też do decyzji dyrektora w porozumieniu z radą rodziców pewne szczegóły.
Wypróbuj też przepis na dubajską czekoladę i surówkę z czerwonej kapusty.






































