Kiedyś masowo na naszych stołach, dziś na czarnej liście. Lepiej unikaj tej ryby, tak jak pangi
Nie od dziś wiadomo, że ryby to jeden z bardziej wartościowych elementów jadłospisu. Fakt ten nie dotyczy jednak absolutnie każdego dostępnego na rynku gatunku. Jednym z tych, których należy unikać jest dobrze znana na polskich stołach tilapia. Czemu tę właśnie rybę najlepiej omijać szerokim łukiem?
Nie wszystkie ryby mają jednakowe wartości odżywcze
Ryby z powodzeniem mogą zastąpić w diecie dużo mniej zdrowe czerwone mięso. Według dietetyków powinny gościć na naszych talerzach co najmniej raz w ciągu tygodnia. Wiele osób nie zastanawia się wobec tego nad tym, po jaką rybę sięga podczas zakupów. Okazuje się, że można w tym temacie trafić nie najlepiej.
Ryby stanowią bogactwo kwasów omega-3. Te cenne związki zapobiegają wielu chorobom, a także poprawiają koncentrację i wspomagają pamięć. Aby korzystać z tych dobrodziejstw należy postawić w sklepie na produkt odpowiedniej jakości. Niestety tilapia do takich nie należy.
Nie uwierzysz jak Makłowicz parzy białą kiełbasę. Zawsze pamięta o 1 zasadzieCo wiemy rybach z gatunku tilapia?
Tilapia to ryba naturalnie występująca w wodach Afryki. Łatwo można ją poznać po niebieskosrebrzystej barwie oraz obłym kształcie. Ta, która przeznaczona jest na sprzedaż, najczęściej pochodzi ze sztucznych hodowli. Największe z nich znajdują się w dalekiej Azji oraz Hondurasie.
Mięso tilapii ceni się ze względu na delikatność i znikomą zawartość ości. Jest chude oraz bardzo łatwe do przyrządzenia. Znajdziemy w nim bogactwo między innymi białka, selenu, potasu i fosforu. Ryby te są także dobrym źródłem aminokwasów, których ludzki organizm nie jest w stanie wytworzyć samodzielnie.
Od kilku lat na terenie Polski istnieje hodowla tilapii, która dostarcza ryb bezpiecznych do spożycia. Warunki hodowlane są łatwe do zweryfikowania a produkt trafiający do sklepowych lad odznacza się świeżością. Wszystkie inne osobniki, czyli te, które zamrożone trafiają do nas z importu powinny zapalić w głowach ostrzegawcze światełko. Warunki w których „produkowane" są te ryby często nie spełniają odpowiednich norm i przepisów prawnych.
Masowe hodowle przemysłowe nie zapewniają rybom właściwych warunków rozwoju. W dodatku bardzo często stosują niedozwolone substancje, aby maksymalnie zwiększyć swój zysk. Wszystkie podejrzane składniki zostają w rybim mięsie, które następnie trafia do ludzkich żołądków. Poniżej dowiecie się dokładnie, co może czaić się w pozornie pysznej i zdrowej tilapii.
Co możemy znaleźć w mięsie ryb hodowlanych?
Trzymane w hodowlach ryby często narażone są na choroby spowodowane niewłaściwymi warunkami bytowymi oraz przepełnieniem w zbiorniku. Aby temu zapobiec, hodowcy karmią zwierzęta rozmaitymi antybiotykami i pestycydami. Te właśnie substancje odkładają się w rybim mięsie i lądują ostatecznie na naszych talerzach.
W mięsie tilapii znajduje się także dużo ilość niebezpiecznych związków chemicznych, na przykład dioksyn. Ryby wolnożyjące zawierają ich nawet kilkukrotnie mniej, niż ich hodowlani krewniacy. Spożywane dioksyny w skrajnych przypadkach mogą powodować wystąpienie choroby nowotworowej. Kiedy raz trafią do organizmu, trwale wiążą się w tkankach i są bardzo trudne do usunięcia.
Najzdrowsze do spożycia ryby to te, które pozyskuje się ze środowiska naturalnego. Gatunki hodowlane, jak rzeczona tilapia są mniej wartościowe, a wręcz można powiedzieć że szkodliwe dla nas. Powodem tego jest niekorzystny stosunek kwasów omega-3 do kwasów omega-6. Takie zachwianie bilansu może powodować stany zapalne, które prowadzą do zapalenia stawów, chorób serca, astmy oraz wielu innych schorzeń.
Ryby uchodzą za bardzo zdrowe pożywienie. Jest to prawda, o ile świadomie wybieramy gatunki, które następnie planujemy zjeść. Nieodpowiednia decyzja może mieć w przyszłości bardzo poważne konsekwencje. Wybierajcie mądrze i czerpcie z jedzenia ryb maksymalne korzyści. Jaki jeszcze gatunek powinien raz na zawsze zniknąć z jadłospisu? Przejrzyste podsumowanie niezdrowych ryb zrobił znany dietetyk.