Gwiazdor zjadł w restauracji Lewandowskiego. Po tym co "wcisnął" mu kelner dosadnie zareagował
Finalista jednej z edycji MasterChefa Mateo Brunetti rozwija nową ścieżkę kariery – recenzenta kulinarnego. Ostatnio na tapet wziął restaurację samego Roberta Lewandowskiego. Do niektórych dań miał poważne zastrzeżenia.
Nine's Lewego
Restauracja Nine's cieszy się sławą chyba nie tylko w Warszawie, gdzie się mieści. Zlokalizowana w modnym, świeżo wybudowanym kwartale Browary Warszawskie, przyciąga uwagę nie tylko gości. Śledzą ją także ci, którzy nigdy w niej nie byli, a wręcz nie mogą sobie na takie wyjście pozwolić.
Wszystko dlatego, że współwłaścicielem Nine's (dosłownie: „Pod dziewiątką”) jest Robert Lewandowski, który zasłynął piłkarskimi wyczynami z tym numerem na koszulce. Jego sława dodaje kilka złotych do średniego rachunku w knajpie, choć oczywiście sam w kuchni nie bywa.
Ostatnio zrobiłem to zamiast placków ziemniaczanych. Żałuję, że tak późno znalazłem ten przepisMatteo Brunetti u Lewandowskiego
Bywały w kuchni jest natomiast Matteo Brunetti, finalista szóstej edycji MasterChefa i promotor włoskiej kuchni w Polsce. Popularnego w mediach społecznościowych kucharza śledzi na Youtubie niemal 34 tysiące osób, a na Instagramie zawrotne 375 tysięcy.
Brunetti nie spoczywa na laurach. Oprócz porad w dziedzinie gotowania postanowił także odwiedzać i recenzować restauracje. Tak trafił do Nine's i swoimi emocjami podzielił się z widzami.
Precel Lewandowskiego
Ogólnie Matteo miał dobre wrażenia po wizycie w restauracji. Smakował mu hamburger, sernik pistacjowy oraz grillowane awokado. Nie mógł jednak nie zauważyć wysokich cen w lokalu. Burgery wahają się w nim od 49 do 53 zł, awokado z sekcji przystawek to 51 złotych, a porcja deseru kosztowała 28 zł.
MasterChef dał się jednak namówić na jeszcze jedną przystawkę. W menu opisana jest ona jako „rzemieślniczy pretzel NINE's prosto z pieca, 2 sosy NINE's” (pisownia oryginalna – przyp. red.). Jedna porcja takiego dania kosztuje 21 i niestety nie spełniła oczekiwań celebryty.
Przystawka, to był precelek. Kelner powiedział: Musicie to zamówić. Masakra. Precelek był taki suchy, ten ser, to fondue, nie smakowało niczym. Były tam jalapeño jeszcze, ale to nie było warte zamawiania - opowiadał później, cytowany przez Pudelka.
Brunetti zamierza dalej recenzować knajpy. W następnej kolejności zapewne odwiedzi także drugą celebrytkę warszawskiej gastronomii – Magdę Gessler.
Przeczytaj też o reakcji Gessler na słowa Janusza Palikota i wypróbuj przepis na kremowe ciasto bez cukru ani mąki.