Wyszukaj w serwisie
przepisy porady dieta Show-biznes od kuchni produkty kuchnia smakoszy quizy
Smakosze.pl > Porady > Jak usunąć nadmiar soli ze śledzi? Od lat korzystam ze sposobu mojej babci

Jak usunąć nadmiar soli ze śledzi? Od lat korzystam ze sposobu mojej babci

Śledź bez soli
canva/vinicef

Smaczny śledź nie może mieć zbyt dużo soli. Babcie doskonale o tym wiedziały i stosowały prostą technikę na usunięcie nadmiaru przyprawy. Pomagał im w tym jeden produkt oraz czas.
 

Przygotowanie śledzi wymaga nieco wysiłku

Wigilijny stół nie obędzie się w wielu domach bez śledzia. Sposobów na podanie taniej i smacznej ryby jest sporo, ale łączy je jedno — konieczność odsolenia zakupionych filetów. Do tego zadania można podejść różnie.

Niektórzy po prostu kupują rybę w oleju, lecz takie rozwiązanie nie zawsze się sprawdzi. Można też przez wiele godzin moczyć ją w zimnej wodzie, co jakiś czas zmieniając płyn. Tu efekty są dużo lepsze, ale istnieje metoda, która przeniesie smak ryby na najwyższy poziom.

Śledź z cytryną.jpg
canva/atlasstudio
Rozbijam schab i kładę na niego te składniki. Ten obiad jest hitem w moim domu

Babciny patent na śledzie

Wspomniana technika przyda się przede wszystkim wtedy, gdy planujemy zrobienie śledzi w śmietanie. Moja babcia nie wyobrażała sobie, by mogła rybę zrobić inaczej, a do usuwania soli stosowała mleko.

Filety śledziowe zanurzała w porcji zimnego produktu — tu także zbyt wysoka temperatura mogła „zepsuć” strukturę ryby. Zawsze tylko narzekała na straty, bo mleko trzeba było wylewać, a zmieniało się je 2-3 razy w trakcie całego procesu. Smak był jednak wybitny.

Jak jeszcze zmienić smak śledzi?

Słoność filetów możemy zredukować za pomocą cukru lub octu. To dobry pomysł, by uniknąć wylewania kolejnej porcji mleka lub wody, jeśli naszym zdaniem jesteśmy już o włos od pożądanego smaku.

Na naszej stronie znajdziecie sprawdzone przepisy na śledzie. Sprawdźcie jak przygotować je w curry — są przyjemnie pikantne. Być może skusi was też sałatka z dodatkiem buraków.

Śledź z cebulą.jpg
canva/Grzegorz Sulkowski