Ogórki kiszone mojej babci nigdy nie były puste w środku. Wyjawiła mi sekret ich doskonałego smaku
Moja babcia zawsze miała piwniczkę pełną przetworów. Wśród nich królowały ogórki kiszone, które rozdawała, gdy ją odwiedzaliśmy. Każdy przyjmował je z wielką radością, bo tak dobrych ogórków nikt z nas robić nie umiał. Na szczęście zdradziła mi, w czym tkwił sekret ich smaku. Dzięki radom babci Julii moje ogórki też już nie wychodzą puste w środku.
Dobra jakość ogórków to podstawa
Oczywiście nikt z nas nigdy nie miał wątpliwości, że podstawą udanych przetworów jest dobrej jakości surowiec. A babcia Julia rzadko kiedy kisiła ogórki kupne. Te na swoim polu uprawiała bez stosowania nawozów sztucznych, podlewała je tylko wyciągiem z pokrzyw i skrzypu. Tak było taniej i zdrowiej.
Co ciekawe, ogórki ze swojego pola zawsze zrywała o tej samej porze - wcześnie rano. Jak mówiła - wtedy były najsmaczniejsze i najbardziej jędrne. Gdy zrywała ogórki, miała już umyte i wyparzone słoiki, więc pozostało jej tylko umyć i osuszyć warzywo i napełnić nim słoiki. A robiła to niezwłocznie po zerwaniu. Dzięki temu ogórki nie traciły jędrności nawet w najbardziej upalny dzień.
To dlatego ogórki babci Julii nigdy nie były puste w środku
Gdy zapytałam kiedyś babcię, jak ona to robi, że jej ogórki zawsze są tak pyszne i chrupiące i nigdy nie mają dziur w środku, była nieco zaskoczona. Dla niej było czymś dziwnym, że ogórki mogą wyjść inne, niż idealne. Powiedziała jednak, że zawsze muszą być ściśle ułożone w słoju. Inaczej będą wypływać na powierzchnię solanki i szybciej spleśnieją i zrobią się puste w środku, niż doczekają zimy.
By dało się je tak ułożyć babcia Julia zawsze przestrzegała dwóch zasad. Do kiszenia na zimę przeznaczała jedynie ogórki o regularnych kształtach. Te nieco zdeformowane czy ze zgrubiałym końcem nastawiała na małosolne lub robiła z nich mizerię. Zawsze też używała szerokich słoików z gumką, czyli weków. Jak mówiła, w nich można było łatwo upchać ogórki.
Inne ogórkowe sekrety mojej babci
Choć często się słyszy, że ogórki do kiszenia warto zalać wrzątkiem, to moja babcia nigdy takiej wody nie używała. Za to zawsze gotowała do nich wielki gar wody z solą i pozostawiała go do przestudzenia. Ogórki upchane w słojach zalewała dopiero letnią solanką.
Zamknięte słoje z ogórkami stały na zapasowym, kuchennym stole wyściełanym gazetami. To, jak babcia mówiła, na wypadek, gdyby ogórki zaczęły kipieć. Wtedy gazety wchłonęły nadmiar płynu, a gdy fermentacja zdaniem babci była już odpowiednio zaawansowana, przenosiliśmy wraz z nią słoje z ogórkami do ciemnej i chłodnej piwniczki. Ja niestety piwniczki nie mam, ale większość czynności robię tak, jak moja babcia. I to mnie jeszcze nie zawiodło.
Z naszego serwisu dowiesz się też, kiedy nastawić ogórki kiszone na zimę, a także, jaką wodą należy je zalewać.