Kupiła włoszczyznę na rosół. Zobaczyła 1 szczegół i od razu straciła apetyt
W Zgierzu doszło do nieprzyjemnego incydentu. Wszystkiemu winna włoszczyzna kupiona na rosół. Szybko okazało się, że zamiast w garnku, warzywa powinny czym prędzej trafić do kosz na śmieci. Na marchewce rozgościła się bowiem nieapetyczna i szkodliwa pleśń.
Nici z rosołu dla rodziny ze Zgierza
Mieszkająca w Zgierzu kobieta zaplanowała na rodzinny obiad rosół. Niestety nie dane jej było tego planu zrealizować. Zakupiony w pobliskim sklepie pęczek warzyw nie przeszedł by nawet najbardziej niedbałego testu jakości. Pleśń na marchewce w postaci białego obrzydliwego nalotu nie pozostawiła żadnych złudzeń.
Żaden kefir i maślanka. Lewandowska robi racuchy na niezwykłym napojuZa sprawą pleśni rosół ze Zgierza okrył się złą sławą
Przygotowanie rosołu nie jest trudną sztuką. Nie może się obyć jednak bez włoszczyzny. To waśnie ten składnik był powodem wszystkich kłopotów pewnej mieszkanki Zgierza. W osiedlowym warzywniaku kupiła bowiem felerny produkt.
W domu rozbroiłam pakiecik z włoszczyzną i zajrzałam do środka. Tam... biały, obrzydliwy nalot. Fuj!
-opowiedziała przejęta redakcji Faktu.
Niestety ponowna wycieczka do sklepu i wymiana na inny egzemplarz nie przyniosła spodziewanych rezultatów.
"Przekręciłam" marchewki do zewnątrz i zobaczyłam... oczywiście, znów pleśń!
-żali się kobieta.
Pęczek włoszczyzny w Zgierzu to obecnie koszt 5 złotych. Jeszcze kilka lat temu taka cena nikomu się nawet nie śniła. Dziś nie dość, że mamy drożyznę, to jeszcze dostajemy spleśniały produkt podłej jakości. Przyglądajcie się bacznie owocom i warzywom podczas zakupów.
Czy zgierzance udało się ugotować rosół? Niestety cała rodzina obeszła się smakiem. Pleśń, która pojawia się na powierzchni jedzenia niestety kompletnie dyskwalifikuje je z użycia kulinarnego.
Cóż, rosołu na obiad nie było
-kwituje kobieta.
Jaką naukę odnośnie niesie za sobą historia mieszkanki Zgierza?
Pleśń jest zjawiskiem potencjalnie niebezpiecznym dla zdrowia. Spożycie zainfekowanej nią żywności niesie za sobą realne konsekwencje. Zatrucia, alergie i choroby układu pokarmowego to tylko niektóre z nich. Do bardziej poważnych należą uszkodzenia wątroby, błon śluzowych, skóry, a nawet zaburzenia w funkcjonowaniu nerek i obrzęk płuc.
Wiele osób myśli, że wystarczy odkroić spleśniały fragment z produktu spożywczego. Takie założenie jest niestety błędne. Pleśń infekuje całą powierzchnię żywności, nie tylko miejsce, gdzie możemy zobaczyć ją gołym okiem. Na szczęście wiedziała o tym mieszkanka Zgierza, która zaniechała gotowania rosołu.
Pleśń możemy spotkać na rozmaitych produktach spożywczych. Najczęściej są to owoce, warzywa, nabiał, mięso czy pieczywo. Jej rozwojowi sprzyja wilgotne i ciepłe środowisko. Może się zdarzyć, że pierwszy ślad pleśni pojawi się już w sklepie, przez zakupem danych wyrobów.
Jak uchronić się przed szkodliwą pleśnią? Przede wszystkim patrzmy, co kupujemy. Dokładnie obejrzenie asortymentu zapobiegnie przyniesieniu nieproszonego gościa do domu. Taki mógłby szybko zainfekować pozostałe jedzenie znajdujące się w jego bezpośrednim sąsiedztwie.
Nie kupujmy ponadto jedzenia w nadmiarze. Lepiej iść na mniejsze zakupy częściej, niż za jednym zamachem przytaszczyć torby jedzenia, których nie jesteśmy w stanie przejeść. Niewłaściwe przechowywanie i bagatelizowanie dat przydatności do spożycia to bezdyskusyjni sprzymierzeńcy pleśni. Planujcie zakupy mądrze, a unikniecie nieprzyjemnego zjawiska w swoim domu. Czy piana na górkach kiszonych ma coś wspólnego z pleśnią? Otwarty majonez czy ketchup nie mogą stać w lodówce w nieskończoność.
Źródło: fakt