Moja mama wkłada tak przygotowane „mielone inaczej” do piekarnika. W pierwszy dzień świąt rodzina się zachwyca
Kiedy poprosiłem mamę o ten przepis, zapisała mi go na kartce zatytułowanej „Mielone inaczej”. Niech więc tak będzie – bo faktycznie robi je inaczej. Sekretem jest to, jak mięso połączone jest, a właściwie nie połączone, z dodatkami.
Mielone inaczej – pieczone w piekarniku
Przywykliśmy do tego, że mielone mięso należy najpierw połączyć z kilkoma innymi składnikami, takimi jak choćby surowe jajka, a następnie usmażyć. Jeśli smażymy samo surowe mięso, właściwie powinniśmy może nazywać to bardziej hamburgerami. Ale w tej wersji mojej mamy kotlety “rehabilitują się” dodatkami, w które je ubieramy.
Ciekawą potrawą czyni je też fakt, że nie są smażone. Dziś, kiedy coraz więcej mówimy o zdrowym jedzeniu, powinniśmy właśnie więcej piec, a mniej smażyć. I tak właśnie robi moja mama.
Babcia Bronia dodawała go do wody i piła po Wigilii. Nic lepszego nie wymyślono na przejedzeniePieczone kotlety mielone
Moja mama robi więc te nietypowe kotlety w piekarniku. Wszyscy uwielbiamy je ze względu na dodatki, którymi przykrywa kotlety przed pieczeniem. Niezwykłą przyjemnością dla podniebienia jest ciągnący się ser. Warto też jednak zwrócić uwagę, w jakiej postaci w tym „mielonym inaczej” występuje jajko.
Składniki
- 1 kg mięsa mielonego
- 4 jajka
- 2 pomidory
- 0,25 kg sera żółtego
- Łyżka majonezu
- Sól, pieprz
Mielone inaczej – przepis na mielone w piekarniku
Mięso rozdrobnić w misce i doprawić solą i pieprzem. Jajka ugotować na twardo, ostudzić i zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Zetrzeć też ser, dodać pomidory pokrojone w kostkę i wymieszać razem dodając majonez.
Z mięsa uformować kulki, spłaszczyć je na grube „placki” i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzch każdego kotleta ułożyć pierzynkę z wymieszanej w misce masy.
Piec przez 30 minut w temperaturze 180 stopni i podawać niezwłocznie. Jeśli podoba ci się ten szybki przepis, sięgnij też po zapiekankę z resztek, a jako dodatek wypróbuj pieczarek z przepisu Strzelczyka.