Książulo odwiedził PGE Narodowy. Żeby zjeść, musiał siadać na kaloryferze
Słynny internetowy krytyk kulinarny – Książulo – odwiedził PGE Narodowy. Wydał ogromne pieniądze, ale nie po to, aby obejrzeć mecz piłki nożnej, ale żeby spróbować dań ze strefy VIP. Czy miejsce jest warte odwiedzenia? Jak serwowane dania ocenił youtuber?
Książulo na PGE Narodowy
Choć słynny Książulo odwiedził stadion PGE Narodowy, wcale nie zrobił tego po to, aby obejrzeć mecz reprezentacji w piłce nożnej. Powodem była strefa VIP, gdzie oprócz meczu kibice mają dostęp do dań gorących, przekąsek oraz napojów alkoholowych i bezalkoholowych. Youtuber za dwa bilety w strefie gold, dla siebie i swojego kompana Wojka, zapłacił aż cztery tysiące złotych.
Wysoka cena może sprawiać, że loże dla VIP-ów będą miejscem idealnym, gdzie wszystko ze sobą współgra, a serwowane dania są smaczne. Co ciekawe Książulo w ramach współpracy influencerskiej mógł otrzymać bilety za darmo, ale jako twórca niezależny, postanowił sprawdzić i pokazać, jak naprawdę wygląda strefa. Opowiedział o tym w jednym z ostatnich filmów udostępnionym na swoim kanale.
Wrzuć do garnka razem z pieczarkami. Patent Strzelczyka na wyśmienity sosJedzenie ważniejsza niż piłka nożna
Na początku filmu Książulo zaznacza, że nie przyjechał na PGE Narodowy, aby obejrzeć mecz. Miał zamiar obejrzeć go w domu przed telewizorem, a wizytę traktuje tylko jako test podawanego tam jedzenia. Krytykowi chwilę zajęło, zanim trafił do odpowiedniej strefy, ale kiedy tam dotarł, od razu zajął się bemarami.
Na pierwszy rzut poszła zupa krem z pieczonej dyni z mlekiem kokosowym. Kiedy youtuber nalał sobie zupę, problemem okazał się brak miejsca do konsumpcji. Dla VIP-ów przewidziano miejsca stojące przy wysokich stołach lub przy stołach, do których potrzebna jest rezerwacja. Nie było akurat żadnego wolnego miejsca, więc Książulo zmuszony był do usiądnięcia na… kaloryferze. Jak wypadły same dania?
Jedzenie jak polska piłka nożna
Jedzenie ze strefy VIP na PGE Narodowy można porównać do gry polskiej reprezentacji ze Szkocją. Zapowiadało się całkiem nieźle, a wyszło bardzo słabo. Zupa, która miała mieć postać zawiesistego kremu, wyszła bardzo wodnista. Youtuber zdradził także, jak ją ocenia.
Zupa jest bardzo, bardzo rzadka. Ma bardzo mało smaku, po prostu trochę cukru w niej wyczuwam, aromatu marchewki i nic więcej. To jest zwykłą lura – podsumował w mocnych słowach Książulo.
Internetowy krytyk spróbował także innych dań, m.in.: pasty penne rigate z dyniowym alfredo na roślinnej śmietanie. Pomimo wymyślnej nazwy i użytych składników danie również nie było zachwycające. Youtuberze spróbowali jeszcze innych dań i strefę opuścili bardzo zawiedzenie.
Nie opłaca się. A najlepiej sobie zjeść coś w domu. Tak szczerze – podsumował wizytę Książulo.
Być może kucharze przewidzieli w ten dzień porażkę reprezentacji i również odpuścili sobie z gotowaniem. Polacy w ten dzień przegrali i spadki do dywizji B, a jedzenie… no cóż, pozostawało wiele do życzenia. Jak za tę kwotę, nie warto.
Sprawdź także, jak smażyć karpia oraz poznaj przepis na obiad z brokuła.